Wiadomo, co stało się z ks. Blachnickim. Dlaczego nagle Lange zniknęła?

Jacek Liziniewicz, portaltvrepublika.pl 17-03-2023, 07:34
Artykuł
Gazeta Polska Codziennie

W sprawie morderstwa księdza Franciszka Blachnickiego wypowiedzieli się już wszyscy, ale nadal mediom nie udało się uzyskać komentarza od Jolanty Gontarczyk-Lange. Dzisiejsza działaczka społeczna, która w przeszłości jako tajny współpracownik bezpieki rozpracowywała duchownego, wczoraj nie przyszła do pracy w warszawskim Centrum Wielokulturowym, czytamy na łamach weekendowego numeru "Gazety Polskiej Codziennie".

"Pani Joli nie ma dzisiaj w pracy i nie będzie. Nie wiem, kiedy się pojawi. Proszę wysłać wiadomość mailową", taką informację przekazano „GPC” w Centrum Wielokulturowym.

Instytucja, którą finansuje warszawski samorząd, szczyci się tym, że pracuje do godz. 20, jednak wczoraj już o 12.00 nie można było namierzyć ani Jolanty Gontarczyk-Lange, ani szefowej instytucji. Nie można było również porozmawiać z rzeczniczką prasową. Na maila do chwili oddania materiału do druku nikt nie odpisał. Sama Gontarczyk-Lange nie zabrała głosu w mediach. Tymczasem nie miałaby większych problemów z dotarciem do dziennikarzy. 

W jej stowarzyszeniu działa m.in. Agnieszka Wołk-Łaniewska, dziennikarka „Nie”. To osoba, która w 2015 r. zasłynęła tym, że wzywała do agresji wobec dziennikarzy.

„Uczciwie mówiąc, nie mam zdania w sprawie sądu. Jak wszyscy wiemy, sady w Polsce rzadko przynoszą sprawiedliwość, ale z drugiej strony czasem trzeba coś zrobić, żeby się idioci zanadto pewnie nie czuli. Może doraźny wpierdol od nieznanych sprawców?”, pisała o jednym z artykułów z „Gazety Polskiej”. Wołk-Łaniewska ostatnio jednak stała się bohaterką kilku artykułów, w których przedstawia się ją jako należącą do sieci znajomych Leonida Swiridowa, który był podejrzewany o szpiegostwo na rzecz Rosji.

Jeśli chodzi o Gontarczyk-Lange, to nie wiadomo, jak długa będzie jej absencja w pracy. Nie wiadomo też, czy nie opuściła ona kraju. To o tyle istotne, że Jolanta Lange, dawniej Gontarczyk, to jedna z ostatnich osób, która widziała żywego księdza Franciszka Blachnickiego. Wraz z jej ówczesnym mężem Andrzejem Gontarczykiem jako tajni współpracownicy SB inwigilowali duchownego. W nocy przed śmiercią doszło do rozmowy małżeństwa z księdzem Blachnickim. Wcześniej, 26 lutego 1987 r., ksiądz powiedział swym współpracownikom, że za dwa dni dostanie materiały potwierdzające agenturalność Gontarczyków. Przez lata wielu badaczy i historyków domyślało się więc, że śmierć nie była zbiegiem okoliczności. Najnowsze ustalenia prokuratorów wskazują, że ksiądz został otruty. Nic dziwnego, że część komentatorów wskazuje na małżeństwo Gontarczyków. Na razie jednak nie zostały postawione żadne zarzuty, więc Gontarczyk-Lange swobodnie może podróżować po całym świecie.

Pytany przez „GPC” prokurator prowadzący śledztwo nie odpowiedział na pytanie o to, czy Gontarczyk-Lange uciekła z kraju. Pytanie jest o tyle istotne, że jak można przeczytać w jej biogramie na Wikipedii, ma ona podwójne obywatelstwo i posługuje się również paszportem niemieckim. Jak opisywał przed laty tygodnik „Wprost”, w Niemczech mieszkała rodzina Lange.

„Gontarczykowie dotarli do antykomunistycznego ośrodka ks. Franciszka Blachnickiego w Carlsbergu dzięki niemieckiemu pochodzeniu Jolanty. Jej najbliższa rodzina podczas wojny podpisała volkslistę. Gontarczykowie zabiegali o wyjazd na stałe do RFN od końca lat 70. W północnej Nadrenii mieszkała zamożna ciotka Jolanty, czekał też na nią spadek po babce. Oficjalnie Gontarczykowie opuścili PRL w ramach akcji łączenia rodzin”, pisało „Wprost”. 

Małżeństwo inwigilacją księdza zajmowało się od 1984 r. i szybko stali się najbliższymi jego współpracownikami, a z czasem przejęli kontrolę nad Chrześcijańską Służbą Wyzwolenia Narodów. Po zdekonspirowaniu Jolanta Gontarczyk brała aktywny udział w polityce. W III RP została lewicową feministką działającą pod szyldem SLD. Pracowała też w MSWiA.

Ten i więcej artykułów przeczytają Państwo w najnowszym, weekendowym wydaniu "Gazety Polskiej Codziennie" - zarówno w wersji papierowej, jak i ONLINE

Źródło: Gazeta Polska Codziennie, niezalezna.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy