Jeden z rosyjskich żołnierzy wziętych do niewoli, opowiedział ukraińskiemu blogerowi Wołodymyrowi Zołkinowi o sprzęcie, w jaki zaopatrzono ich, wysyłając na front. Twierdzi, iż w jego oddziale były niesprawne czołgi - jedne nie jeździły, a drugie nie strzelały. Jak zaznaczył - nie było też specjalistów, którzy naprawiliby sprzęt.
Słowa te padają podczas rozmowy Zołkina z jeńcem, przedstawionym jako Jurij Korniłow; 21-letni wojskowy pochodzi z Tatarstanu, republiki wchodzącej w skład Federacji Rosyjskiej.
Korniłow tłumaczy, że jego oddział nie mógł zająć pozycji obronnych, bo czołgi, w które był wyposażony nie strzelają - nie działa ładowanie pocisku. Na pytanie, czemu używają takiego sprzętu, odpowiada: "takie mamy dowództwo".
Zobacz też: Putin-Zełenski. Siądą przy jednym stole? Jest szansa na rozmowę?
Na uwagę, że mimo to Rosjanie ostrzeliwali pozycje ukraińskie odpowiada, że strzelano z innych czołgów; te jednak - dodaje - stoją w miejscu z powodu wyciekającego oleju. Próbowano je naprawiać i na przemian używano z tymi, które nie strzelają - relacjonuje. Nagranie wideo ukazało się w niedzielę na kanale Zołkina na serwisie YouTube.