Wstrząsająca relacja mamy Oskarka. "Po śmierci syna nie dano mi nawet leków na uspokojenie"
Podczas rozmowy z Danutą Holecką w programie "Dzisiaj" w Republice, mama Oskarka wspominała, że apelowała do policjantów, by zostawić dzieci z prababcią lub babcią, która wróci z pracy. - Mogli to zrobić, ale oni zadecydowali inaczej – zaznaczyła.
Dramatyczna relacja matki Oskarka
Magdalena W. to matka czteromiesięcznego Oskara, który zmarł w połowie maja, kilka dni po tym, jak trafił do pieczy zastępczej. Kobieta została wcześniej doprowadzona do zakładu karnego, a na pogrzeb dziecka dostała przepustkę. Została jednak doprowadzona na ten pogrzeb w kajdankach.
Kobieta opuściła w czwartek zakład karny. Komisja penitencjarna zgodziła się na dalsze odbycie kary pozbawienia wolności w systemie dozoru elektronicznego.
Magdalena Woźna, mama Oskarka, który zmarł w pieczy zastępczej, powiedziała, że funkcjonariusze policji przyszli o 8.15 - 15 maja - do domu i powiedzieli, że zostaje zatrzymana, że jest poszukiwana.
Kobieta przyznała w Republice, że wcale się nie ukrywała i że nie miałam pojęcia, że jest poszukiwana. Oni zaś powiedzieli, że musi odbyć karę pozbawienia wolności w zakładzie karnym na Grochowie i zapytali ją, czy dzieci będą miały opiekę.
Powiedziałam, że tak, że może zostać prababcia, czy babcia, która by wróciła z pracy. Mówili, że tylko ojciec dziecka może z nimi zostać. On wtedy był w pracy, poza Warszawą. Oni powiedzieli, że nie zostawili by z nim dzieci, gdyż jest poszukiwany, ale może przyjechać, może się uda z nim zostawić dzieci. On był w Gdańsku, a dano mu na powrót 2 godziny. Minęły 2 godziny, przyszły panie z opieki, które powiedziały mi, żebym oddała akty urodzenia dzieci, książeczki zdrowia - wzięły je i zabrały
- relacjonowała.
Kobieta wspominała, że córka nie mogła wziąć ze sobą żadnych ubrań i zabawek. Mówiła również, że służba więzienna nie chciała jej nawet dać leków na uspokojenie, po tym, jak poprosiła o nie, gdy dowiedziała się o śmierci syna. Nikt się nią nie zainteresował, nie miała żadnego wsparcia.
Mówiła, że informacja o śmierci syna była dla niej szokiem. Podkreśliła, że teraz musi walczyć o Lenę.
Magdalena Majkowska, pełnomocni, adwokat z Ordo Iuris powiedziała, że matki nie poinformowano, że z uwagi na wiek dziecka, mogła odbyć karę wraz z Oskarkiem. Zaznaczyła, że pracownicy socjalni powinni się kierować przede wszystkim dobrem dziecka, empatią - Dziecko to nie jest przedmiot. Jeszcze gorzej reagują na zmianę otocznia niż dorośli – podkreśliła.
Mówiła również, że czynności wykonywane przez służbę więzienną - skucie p. Magdaleny przed pogrzebem syna - były zupełnie nieproporcjonalne. Sama kobieta poinformowała, że powiedziano jej, że jeśli nie będzie wykonywać poleceń, to nie pojedzie na pogrzeb syna. - Gdy moja mama zobaczyła mnie w kajdankach to się rozpłakała - dodała.
Magdalena Majkowska oceniła, że celem takiego traktowania p. Magdaleny było jedynie jej upokorzenie. Kobieta nie wie nawet gdzie znajduje się córka 3-letnia Lena. Jutro ma się odbyć z nią widzenie. Sąd rodzinny zastanawia się, czy powinien zwrócić dziecko matce. Pani adwokat relacjonowała, że dziecko jest obecnie wycofane.
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X
Polecamy Hity w sieci
Wiadomości
Najnowsze

Dziesiątki ofiar ataku Izraela na Strefę Gazy. 30 zginęło w kawiarni

Szczyt NATO w 2026 roku odbędzie się w Turcji

Policjant w czasie wolnym, wciąż pozostaje policjantem. Przekonał się o tym pijany kierowca w gminie Milicz
