Cieszyński: Tusk jest pod ścianą. W Pabianicach błagał zwolenników, aby uznali wynik wyborów
Janusz Cieszyński (Prawo i Sprawiedliwość) oraz Rafał Kasprzyk (Polska 2050) byli gośćmi programu "Gość Dzisiaj" w Telewizji Republika. Rozmawiano o bieżącej sytuacji politycznej, między innymi o zaprzysiężeniu Karola Nawrockiego na prezydenta RP oraz o przebiegu wyborów prezydenckich.
Rafał Kasprzyk wprost mówił, że sprawa wyboru Karola Nawrockiego na prezydenta jest rozstrzygnięta i nikt nie można podważać wyniku wyborów.
Szymon Hołownia od początku mówił, że naród wybrał i należy wypełniać konstytucyjne obowiązki, które sprawią, że 6 sierpnia musi odbyć się zaprzysiężenie. Wiemy co prawda, że ponad 10 milionom osób nie podobał się ten wybór, ale tak działa demokracja, że większość decyduje. Jeżeli dokonał się wybór, nawet niewielką różnicą, należy ten wybór uszanować. A w konsekwencji 6 sierpnia nastąpi zaprzysiężenie prezydenta. Oczywiście zawsze jest pokusa żeby wykorzystać prawo do własnych celów i obrony zagwarantowania celu, w który wierzą nasi wyborcy. Państwo powinno być stabilne i w demokracji nie może coś takiego się zdarzyć. Wiemy, że te wybory były bardzo proste. Szczególnie w drugiej turze gdzie tylko jedna osoba mogła być wybrana. Przyznam, że nie głosowałem na pana Nawrockiego, natomiast przyjmuje, że więcej Polaków zdecydowało tak, a nie inaczej i nie ma od tego odwrotu. I niezależnie, czy takie wątpliwości wyrażałby premier, czy jakaś grupa osób, nie wyobrażam sobie sytuacji, że marszałek Szymon Hołownia uległby namowom i przerwał obrady, albo do nich nie dopuścił.
Janusz Cieszyński wskazywał, że Szymon Hołownia może zostać wezwany przez prokuraturę, aby opowiedzieć, kto nakłaniał go do przeprowadzenia zamachu stanu.
Mam nadzieję, że pana koledzy i koleżanki powiecie kiedyś przed prokuratorem, kto na was naciskał w kwestii przeprowadzenia zamachu stanu. Mam nadzieję, że kiedyś Szymon Hołownia zostanie wezwany przez niezależnego prokuratora i będzie musiał tam powiedzieć, kto dokonywał niezgodnych z prawem nacisków. Chyba, że powie, iż to co mówił jest nieprawdą. Ale w to za bardzo nie wierzę. Jestem przekonany, że te rozmowy jednak miały miejsce, a narratorem takich opowieści był oczywiście Roman Giertych i jego sekta. Widzieliśmy Donalda Tuska w Pabianicach, gdy rozmawiał ze swoimi zwolennikami i tam błagał ich wręcz, aby uznali te wybory. Ale w tym czasie jakaś pani podniosła tabliczkę z napisem "Przeliczcie głosy". Widać więc, że nawet jego najgorliwsi wyznawcy i partyjni działacze są w pełni przekonani, że należy iść w twarde działanie. Takie jak sufluje im Giertych i jego Ekipa.
Rozmawiano również na temat sondażu opinii, który pokazał, że Polacy nie widzą już Donalda Tuska w roli premiera.