Związek zawodowy śmieciarzy zapowiada, że trwający od poniedziałku w Marsylii strajk śmieciarzy przedłużony zostanie do połowy października. Już teraz ulice drugiego co do wielkości miasta Francji toną w śmieciach. Przepełnione pojemniki na śmieci piętrzą się na ulicach Marsylii. Od poniedziałku niemal wszyscy marsylscy śmieciarze i wszystkie związki zawodowe przystąpiły do strajku.
Gniew wzbudziły zapowiedzi władz miasta wydłużenia czasu pracy śmieciarzy do 35 godzin tygodniowo, czyli do tylu, ile wynosi ustawowy czas pracy we Francji.
- Nasza praca jest uznawana za jedną z najtrudniejszych, jakie mogą istnieć. Ta praca, ze względu na jej uciążliwość powinna być świadczona w mniejszym wymiarze niż inne zawody. Nie możemy pracować 35 godzin na śmietniku - wyjaśnia związkowiec FO w Marsylii Karim Yagoub. Metropolia zaproponowała skrócenie czasu pracy o 5 proc. w stosunku do tego, co przewiduje prawo, aby dostosować godziny pracy się do jej uciążliwego charakteru. Propozycja została jednak odrzucona przez związki, które chcą 20 proc. obniżki godzin.
Strajki jeszcze potrwają. Macron ma przyjechać do Marsylii
Akcja strajkowa, jak zapowiadają śmieciarze, może trwać jeszcze wiele tygodni aż do 15 października, kiedy to do Marsylii ma przyjechać ponownie prezydent Emmanuel Macron. Władze miasta zapowiedziały postawienie 26 tymczasowych kontenerów na śmieci w kilku dzielnicach miasta, aby uniknąć zalewu ulic przez nieczystości.