Politykowi PO nie spodobały się artykuły o świadkach, którzy zeznają w sprawie możliwej korupcji w szczecińskim szpitalu. Dlatego jutro w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Woli w Warszawie rozpocznie się proces, który marszałek Senatu wytoczył Tomaszowi Sakiewiczowi, redaktorowi naczelnemu „Gazety Polskiej" i „Gazety Polskiej Codziennie".
Tomasz Grodzki nie był w stanie zaakceptować artykułów o ludziach zeznających, że wręczyli mu koperty z pieniędzmi. Mec. Jacek Dubois, pełnomocnik Grodzkiego, informował, że w reakcji na artykuły w mediach zostały złożone zawiadomienia do prokuratury o zniesławieniu marszałka, dotyczące dziennikarzy, którzy informowali o możliwym procederze korupcyjnym.
Teraz ruszy proces, który Tomasz Grodzki wytoczył redaktorowi Tomaszowi Sakiewiczowi. Pierwsze posiedzenie (pojednawcze oraz w przedmiocie wniosków obrońców oskarżonego o umorzenie albo zawieszenie postępowania) odbędzie się jutro o godz. 14.30.
Pod koniec 2019 r. Radio Szczecin podało, że obecny marszałek Senatu, który jako chirurg był związany ze Specjalistycznym Szpitalem im. prof. Alfreda Sokołowskiego w Szczecinie, kontaktował się w 2016 r. z prof. Agnieszką Popielą ws. wpłaty „na fundację”. Następnie w tej sprawie zaczęli się pojawiać kolejni świadkowie. Na początku grudnia 2019 r. Prokuratura Regionalna w Szczecinie wszczęła śledztwo dotyczące przyjęcia korzyści majątkowej w szpitalu w Szczecinie-Zdunowie w 2009 r. w związku z pełnieniem funkcji publicznej.
„Po trwającym ponad rok śledztwie w sprawie korupcji w szpitalu Szczecin-Zdunowo w okresie, kiedy placówką kierował prof. Tomasz Grodzki, obecny marszałek Senatu, śledczy przesłuchali już ponad 180 świadków i ustalili 14 zdarzeń korupcyjnych” – pisał redaktor Tomasz Duklanowski w tygodniku „Gazeta Polska".
Pięć z tych czternastu zdarzeń nie przedawniło się, a to daje możliwość postawienia zarzutów. „Aby postawić zarzuty senatorowi, potrzebna jest zgoda na uchylenie immunitetu. Taki wniosek z prokuratury trafia najpierw do marszałka Senatu, czyli samego zainteresowanego. I jeśli nawet wniosek o pociągnięcie do odpowiedzialności karnej trafi pod głosowanie, jego los zależy od opozycyjnej większości” – podaje „GP”.