To nie Łukaszenka wysyła migrantów na granicę. Kto więc za tym stoi?

portal tvrepublika.pl 03-11-2022, 11:25
Artykuł
twitter.com/@Straz_Graniczna

I choć na świecie panuje przekonanie, że to dyktator z Mińska jest odpowiedzialny za transport migrantów na granicę polsko-białoruską, na jaw wychodzą nowe fakty. Owszem, Łukaszenka macza w tym procederze palce, ale jak się okazuje, za wszystkim stoi Kreml. "Osoby zawracane z granicy polsko-białoruskiej trafiają tu z Moskwy - mają w paszporcie wbitą pieczątkę rosyjską" - mówił w dzisiejszym wywiadzie dla Programu Trzeciego Polskiego Radia wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik.

Wąsik podał, że po 11 listopada ma być odebrany pierwszy odcinek zabezpieczeń perymetrycznych na granicy z Białorusią, a do końca miesiąca - całość elektronicznych zabezpieczeń na tej granicy.

Zapowiedział, że w miarę rozwoju wypadków - możliwego napływu imigrantów z różnych krajów, którzy będą się chcieli przedostać nielegalnie do Polski i Unii Europejskiej zostanie podjęta decyzja o budowie takiej samej bariery, jak ta, na granicy z Białorusią.

Obecnie budowana konstrukcja na granicy z obwodem kaliningradzkim uprzedza działania Rosji i przewidywaną presję na tym odcinku. "Zdajemy sobie sprawę, że musimy być o krok przed tymi zjawiskami. Lepiej dzisiaj budować, niż wtedy, gdy to zjawisko uruchomi się pełną parą" - wyjaśnił.

Podkreślił, że wszystkie albo prawie wszystkie osoby, którym Polska uniemożliwia nielegalne przejście z Białorusi mają w paszporcie wbitą pieczątkę rosyjską. "Rosyjską, nie białoruską. Moskiewską - oni wszyscy przyjeżdżają przez Moskwę" - powiedział.

"Znaczy to, że mamy działania służb rosyjskich - już czarno na białym. Kiedyś oni przylatywali przez Mińsk, teraz przez Moskwę i są kierowani do Polski. (...) Dlaczego nie mają być kierowani przez Kaliningrad, czy bezpośrednio z Kuby, Jemenu, Wenezueli od razu do Kaliningradu" - mówił.

Przypomniał, że Rosja liberalizuje jednostronnie swoją politykę wizową - będzie wydawać wizy wszystkim, którzy o nie wystąpią. 

"To jest sposób prowadzenia wojny hybrydowej przez Rosję - atakują armią Ukrainę i atakują w sposób hybrydowy państwa bałtyckie, Polskę, całą Unię Europejską" - dodał. 

Budowa wysokiej na 2,5 metra i szerokiej na 3 metry zapory z drutu żyletkowego na granicy polsko-rosyjskiej rozpoczęła się w środę przed południem w okolicy wsi Bolcie, Żerdziny i Wisztyniec w powiecie gołdapskim, gdzie stykają się granice Polski, Litwy i Rosji. Zaporę z concertiny żołnierze zaczęli układać kilka metrów od tego punktu.

Wicepremier, minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak, który wczoraj poinformował o rozpoczęciu tej budowy, powiedział, że decyzja o powstaniu zapory na polsko-rosyjskiej granicy została podjęta w związku z niepokojącymi informacjami, że lotnisko w obwodzie kaliningradzkim zostało otwarte dla lotów z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej.

Szef MSWiA Mariusz Kamiński podał, że do końca roku ruszy budowa zapory elektronicznej na tej granicy.

Aby zapobiec przedostawaniu się nielegalnych migrantów z Białorusi, pod koniec stycznia ruszyła budowa zapory na granicy polsko-białoruskiej. Budowa bariery fizycznej - czyli pięciometrowego płotu ze stalowych przęseł zwieńczonego drutem żyletkowym - na 186-kilometrowym odcinku granicy z Białorusią zakończyła się latem.

Budowa bariery elektronicznej trwa od czerwca na 202 km. Jej wykonawcą jest Elektrotim. Koszt całej zapory na tej granicy to ok. 1,6 mld zł. Rzeczniczka SG informowała Polską Agencję Prasową, że pierwsze odcinki perymetrii na polsko-białoruskiej granicy będą gotowe w pierwszej połowie listopada.

Źródło: PAP

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy