Marynarze, którzy zatonęli razem z krążownikiem Moskwa, nadal nie są uważani za poległych na wojnie. Urzędnicy i służby specjalne straszą ich krewnych karami za „zdradę tajemnicy państwowej”.
Takie informacje zdobył ukraiński wywiad wojskowy (HUR). Jak tłumaczy, funkcjonariusze Federalnej Służby Bezpieczeństwa dowiedzieli się, że krewni chcą ujawnić w mediach informację o poległych. Przyszli więc do nich do ich domów i miejsc pracy. Przeprowadzają „pracę wyjaśniającą” i grożą odpowiedzialnością karną za ujawnienie tajemnicy państwowej.
Dodatkowo rodzin marynarzy nie przyjęto w dowództwie rosyjskiej marynarki wojennej ani w dowództwie Floty Czarnomorskiej. Nie przyjmują ich także organy państwowe odpowiedzialne za wsparcie socjalne. Według ukraińskiego wywiadu krewni kierowani są do grupy psychologów, lekarzy i prawników, którą stworzono specjalnie w celu ukrywania informacji o poległych i zaginionych.
Oficjalnie rosyjskie ministerstwo obrony uznało za zaginionych 27 marynarzy, w tym 19 ze służby zasadniczej. Twierdziło też, że około 400 marynarzy ewakuowano. Za poległego uznano tylko Iwana Wachruszewa, którego oficjalny pogrzeb odbył się w Sewastopolu na anektowanym Krymie.
Krążownik Moskwa zatonął na Morzu Czarnym w wyniku trafienia ukraińskimi rakietami. Oficjalnie władze Rosji nie poinformowały o stratach. Ukraińska straż graniczna podawała, że Kuprin zginął, jednak kapitan pojawił się na opublikowanym przez władze nagraniu wideo pokazującym spotkanie załogi z dowództwem marynarki wojennej. Zatonięcie Moskwy, flagowego okrętu rosyjskiej Floty Czarnomorskiej, to najbardziej dotkliwa strata, jaką poniosła rosyjska marynarka wojenna od początku inwazji na Ukrainę z 24 lutego.