W świetle kolejnych prowokacji na granicy polsko-białoruskiej i zbliżania się Grupy Wagnera do Przesmyku Suwalskiego coraz bardziej realne staje się zamknięcie przez Polskę dwóch ostatnich przejść granicznych z Białorusią, w tym przejścia kolejowego w Małaszewiczach. Zamkniecie tego ostatniego oznaczałoby szybki krach gospodarczy kraju Łukaszenki.
Dlaczego? Wyjaśnia to w swoim twitterowym wpisie publicysta Cezary Gmyz. "90 procent towarów z Chin transportowanych koleją do Europy Zachodniej przechodzi przez terminal w Małaszewiczach na granicy Polski z Białorusią. Zamknięcie granicy oznacza katastrofę dla baćki. Polska straci ale reżim w Mińsku zdechnie" - napisał Gmyz.
Przypominamy, że szef MSWiA nie wykluczył, jeszcze przed informacją o nadciągającej Grupie Wagnera, zamknięcia jeszcze otwartych przejść.
"Jesteśmy w kontakcie z przyjaciółmi z Litwy i Łotwy, bo oni też są narażeni na podobne prowokacje. Niewątpliwie taki wariant, czyli całkowita izolacja Białorusi, gdyby doszło do poważnych incydentów z udziałem wagnerowców (...) na granicach państw natowskich i unijnych, takich jak Polska, Litwa czy Łotwa, to niewątpliwie wspólnie będziemy podejmowali działania. I nie wykluczam, że jeżeli uznamy, że jest to właściwa odpowiedź w danym momencie, doprowadzimy do całkowitej izolacji Białorusi i reżim białoruski musi sobie zdawać z tego sprawę" - powiedział szef MSWiA.
Podkreślił, że każda poważna prowokacja na granicy Polski, Litwy czy Łotwy spotka się ze wspólną, stanowczą, przemyślaną i solidarną reakcją wszystkich tych państw.