23-letni Paul Anthony Ciancia został oskarżony o zabójstwo oficera agencji federalnej i akty przemocy na lotnisku w Los Angeles. Jak poinformowała miejscowa prokuratura, mężczyźnie może grozić kara śmierci.
Prokuratura uważa, że Ciancia działał z premedytacją, a FBI bada możliwe powody ataku zamachowca. Jak tłumaczy agent FBI David Bowdich, w tej chwili agencja prowadzi dochodzenie, które ma na celu ustalić jak doszło do tragedi oraz jaka była motywacja zamachowca. - Naszym celem jest ustalenie co było punktem zwrotnym dla tej osoby - dodaje Bowdich.
Według dotychczasowych ustaleń, w piątek rano, 23- letni mężczyzna ubrany w polowy kombinezon, po przybyciu na terminal 3 lotnisko LAX (Los Angeles International Airport) wyciągnął z torby karabin półautomatyczny i otworzył ogień na stanowisku kontroli bezpieczeństwa dla pasażerów. W ciągu 10 minut zabił funkcjonariusza Agencji Bezpieczeństwa Transportu (TSA), 39-letniego Gerardo Hernandeza, oraz ranił kilka osób, w tym dwóch innych agentów.
Federalne Biuro Śledcze (FBI) poinformowało w sobotę, że Ciancia chciał zabić wielu funkcjonariuszy TSA, na co wskazuje odręczna notatka znaleziona w jego torbie. Policja jest przekonana, że tylko dzięki szybkiej i sprawnej akcji organów bezpieczeństwa udało się uniknąć większej ilosci ofiar. Agencja TSA zajmuje się przeprowadzaniem kontroli bezpieczeństwa na lotniskach w USA badając zarówno pasażerów jak i ich bagaże.
Podczas wymiany ognia Ciancia został trafiony w głowę i nogi. W ciężkim stanie przewieziono go do szpitala.
Władze podejrzewają, że Ciancia od dawna przygotowywał się do ataku na lotnisku w Los Angeles,jednym z największych portów lotniczych w USA. Nadal jednak nie wiedzą, co było motywem działania zamachowca. Znajomi opisują go jako człowieka skrytego, małomównego i bez przyjaciół. - On zawsze trzymał się na uboczu. Nawet jadł sam - powiedział gazecie "The Los Angeles Times" David Hamilton, jeden z nielicznych znajomych zamachowca. Niektórzy z jego otoczenia sugerują, że mógł on mieć skłonności samobójcze.
zm, PAP, Al Jazeera, fot. BBC