W Republice Południowej Afryki odnotowano 10 zabójstw politycznych w ciągu pierwszych czterech miesięcy 2024 r., wynika z najnowszego raportu Globalnej Inicjatywy Przeciwko Międzynarodowej Przestępczości Zorganizowanej.
W raporcie użyto określenia „zabójstwa polityczne” w odniesieniu do zaplanowanych zabójstw polityków, radnych, urzędników państwowych, działaczy politycznych, sygnalistów i innych członków społeczeństwa obywatelskiego popełnionych z powodów ideologicznych lub strategicznych. Autorzy raportu uważają, że zabójstwa polityczne to część „systemu przestępczego zarządzania opartego na współpracy, w którym lokalni politycy i przedstawiciele administracji rządowej zmawiają się z przestępcami w celu wyeliminowania rywali”.
Statystyki policyjne dowodzą, że liczba zabójstw politycznych rośnie zwykle w RPA w latach, gdy przeprowadzane są wybory samorządowe i krajowe. Południowoafrykański kraj od dawna zmaga się z wysokim poziomem przemocy, o czym świadczy wskaźnik zabójstw na mieszkańca wynoszący 45 na 100 tys. w latach 2022-23, co oznacza około 70 zabójstw dziennie.
Jednocześnie od 2000 r. znacznie wzrosła liczba zabójstw popełnionych z pobudek politycznych. W latach 2000-2023 odnotowano ich łącznie 488. Największa liczba zabójstw politycznych miała miejsce podczas wyborów krajowych w 2019 r., kiedy to zginęły 42 osoby. Według raportu w latach wyborów krajowych 2004, 2009, 2014 i 2019 w związku ze wzrostem liczby zabójstw politycznych doszło w RPA do gwałtownych zamieszek.
Historia może się teraz powtórzyć, a wybory parlamentarne zaplanowane na 29 maja będą charakteryzować się „niestabilnością i nieprzewidywalnością”, jaka towarzyszyła pierwszym demokratycznym wyborom w 1994 r., ostrzeżono w raporcie.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Liga NHL: „Huragany” zmietli „Lotników” i prowadzą
CBA zatrzymała byłego reprezentanta Polski w piłce nożnej Tomasza K.
X Dzień Patrioty w Krakowie! 8 grudnia dowiemy się, kto w tym roku dostanie nagrodę Kazimierza Odnowiciela
Miller przestrzega: kandydat PiS może wygrać wybory prezydenckie. "To byłby dla mnie dramat", mówi były aparatczyk PZPR