Dziś rano zginęło co najmniej pięć osób w wyniku wybuchu bomby podłożonej na zatłoczonym bazarze, w jednej z szyickich dzielnic Bagdadu, stolicy Iraku. 12 osób zostało rannych - podała policja.
Irak przeżywa najsilniejszą falę przemocy od pięciu lat. Rebelianci zwiększyli liczbę zamachów bombowych oraz ataków na cywilów i siły bezpieczeństwa. Tylko w listopadzie w Iraku śmierć poniosło ok. 950 osób, głównie cywilów.
Władze w Bagdadzie twierdzą, że przemoc jest podsycana przez wojnę domową w sąsiedniej Syrii. Coraz częstsze akty przemocy kierowane są głównie przeciw szyickiej większości i instytucjom zdominowanego przez nią rządu.
Ataki podejmują sunniccy rebelianci, zachęceni przykładem syryjskich współwyznawców, którzy walczą z reżimem prezydenta Baszara el-Asada. Iraccy sunnici czują się marginalizowani przez rząd premiera Nuriego al-Malikiego, a ponadto sunniccy ekstremiści z Al-Kaidy uznają często szyitów za heretyków.