W czwartek po ponownym przeliczeniu głosów władze stanu Georgia ogłosiły, że na ich terenie wygrał demokrata Joe Biden. Oczekuje się, że dziś rezultaty te zostaną oficjalnie zatwierdzone.
- Historyczne pierwsze ponowne przeliczenie głosów w Georgii potwierdziło, że nowy, bezpieczny, papierowy system głosowania dokładnie liczył i przedstawił wyniki - ocenił w czwartkowym oświadczeniu Brad Raffensperger, sekretarz tego stanu z 16 głosami elektorskimi.
W trakcie drugiego, tym razem ręcznego, sprawdzania kart wyborczych wykryto, że ponad 3,3 tys. głosów przechowywanych na kartach pamięci nie przesłano za pierwszym razem do stanowych komputerów wyborczych. Oprócz tego w hrabstwie Floyd - bastionie Republikanów na północnym zachodzie stanu - znaleziono 2,6 tys. kart wyborczych, które nie zostały wcześniej zeskanowane do systemu. Po uwzględnieniu tych głosów przewaga Bidena stopniała.
Trump i jego sojusznicy, w tym republikańscy senatorzy z Georgii - David Perdue i Kelly Loeffler, zarzucają Raffenspergerowi przyzwolenie na fałszowanie wyborów. Oskarżenia te ich partyjny kolega stanowczo odrzuca.
Raffensperger ma do piątku czas na certyfikowanie wyborczych rezultatów. Jeśli do tego dojdzie, to obóz Trumpa będzie mógł znów zażądać ponownego przeliczenia głosów - zauważa portal Hill. Prawo w Georgii zezwala na wniosek o to, jeśli różnica między kandydatami jest mniejsza niż 0,5 pkt procentowego, a dystans między Bidenem i Trumpem mieści się w tym przedziale.
Zwycięstwo Bidena w Georgii stanowi jedną z największych niespodzianek tegorocznych wyborów. Demokrata nie triumfował tu w wyborach prezydenckich od 1992 roku. Wyniki z Georgii nie okazały się jednak decydujące w kontekście batalii o Biały Dom. Biden wyszedł zwycięsko z kluczowych starć w Arizonie, Michigan, Wisconsin, Pensylwanii i nawet bez Georgii ma ponad 270 głosów elektorskich. A ta liczba zapewnia prezydenturę.