W Parlamencie Europejskim wciąż trwają wybory nowego przewodniczącego. W trzech turach żaden z kandydatów nie uzyskał bezwzględnej większości głosów.
Od 30 lat nie było tak emocjonującej rywalizacji. W przeciwieństwie do poprzednich lat, grupy polityczne nie ustaliły trwałych sojuszy.
Na początku było siedmioro kandydatów. Przed pierwszą turą wycofał się były premier Belgii Guy Verhofstadt.
W pierwszej turze żaden z pozostałych kandydatów nie uzyskał niezbędnego wyniku. W głosowaniu wzięło udział 683 europosłów. Najwięcej, 274 głosy, uzyskał przedstawiciel frakcji chadeckiej Włoch Antonio Tajani. O 90 głosów mniej otrzymał jego rodak , socjalista Gianni Pittella; 77 głosów to wynik Helgi Stevens, Belgijki z Europejskich Konserwatystów i Reformatorów; 56 głosów otrzymała Jean Lamberts, Brytyjka z Zielonych; lewicowa Eleonora Florenza dostała 50 głosów. Najsłabszy wynik otrzymał rumuński polityk, Constantin Laurentiu Rebega z partii Europa Narodów i Wolności – 43 głosy.
Trzecia tura przyniosła podobne wyniki. Wygrał Tajani, a 87 głosów mniej otrzymał Pittella. Trzecie miejsce zachowała Helga Stevens.
Czwarta tura odbędzie się tylko między dwoma głównymi rywalami. Wiemy więc, że nowym przewodniczącym Parlamentu Europejskiego będzie Włoch. Po godzinie 21 poznamy jego nazwisko.