W Iraku rozpoczęły się wybory parlamentarne, pierwsze od wycofania się wojsk USA w 2011 roku. Bezpieczeństwa wyborów w kraju, zmagającym się z falą przemocy, pilnują setki tysięcy żołnierzy i policjantów, którzy głosy oddali dwa dni temu.
Lokale wyborcze są czynne w godz. 7-18 czasu lokalnego (godz. 6-17 czasu w Polsce). Około 22 milionów uprawnionych do głosowania wybiera deputowanych 328-osobowego parlamentu spośród ponad dziewięć tys. kandydatów. W całym kraju działa prawie 50 tys. lokali wyborczych.
Analitycy przewidują, że żadna partia nie zdobędzie większości i proces tworzenia rządu będzie trudny, nawet w przypadku wygranej koalicji szyickiego premiera Nuriego al-Malikiego, Państwo Prawa. Sprawujący urząd od ośmiu lat Maliki liczy na trzeci mandat. Kierowana przez niego koalicja uniknęła fragmentaryzacji od czasu poprzednich wyborów, co nie udało się innym blokom politycznym. Oczekuje się, że Maliki będzie kluczową postacią powyborczego procesu budowania koalicji.
Blok jego głównego rywala, szyity Ijada Alawiego, który skupiał zarówno szyitów i sunnitów i w wyborach 2010 roku zajął pierwsze miejsce, uległ rozczłonkowaniu. Malikiemu najbardziej zagrażają inne bloki szyickie, np. zdominowany przez ugrupowanie Najwyższa Islamska Rada Iraku blok skupiający się na poprawie poziomu życia i usług publicznych.
Poza doświadczaną codziennie przemocą Irakijczycy skarżą się na bezrobocie, korupcję i praktycznie nieistniejący sektor usług publicznych. Ale kampania wyborcza skoncentrowała się niemal całkowicie na kwestiach bezpieczeństwa.
Od początku roku spirala przemocy w Iraku pochłonęła trzy tys. ofiar. Od stycznia każdego dnia w aktach terroru ginie średnio 25 Irakijczyków. Tylko w ciągu minionych 24 godzin zabitych zostało blisko 90 osób; m.in. z tego powodu nie oczekuje się wysokiej frekwencji wyborczej.
Głosowanie nie odbędzie się w zdominowanych przez sunnitów częściach prowincji Anbar, gdzie rządowe siły bezpieczeństwa prowadzą walkę z islamistycznymi i plemiennymi bojówkami o kontrolę nad stolicą prowincji, miastem Ramadi, oraz pobliską Faludżą.
CZYTAJ WIĘCEJ: Irak spływa krwią. Kolejne zamachy i egzekucje, co najmniej 51 osób nie żyje