Na Łotwie rozpoczęły się w sobotę rano wybory parlamentarne. Z powodu wydarzeń na Ukrainie odbywają się w atmosferze zagrożenia ze strony Rosji.
Mieszkańcy dwumilionowego kraju, z czego 1/4 jest narodowości rosyjskiej, wybiorą 100 deputowanych do nowego Sejmu (Saeima).
Lokale wyborcze otwarto o godz. 6 czasu polskiego; głosowanie potrwa do godz. 19.
Prokremlowska Socjaldemokratyczna Partia "Zgoda" – wygrała zarówno poprzednie wybory parlamentarne (rządu nie utworzyła, bo żadna z pozostałych partii nie chciała wejść z nią w koalicję), jak i samorządowe – w sondażach przedwyborczych zajmowała pierwsze lub drugie miejsce, wymiennie z centroprawicową partią Jedność.
Na "Zgodę" zamierza głosować ok. 17 proc. uprawnionych. Jedność popiera – według różnych sondaży – 13–20 proc. badanych. Kolejne miejsca w sondażach zajmują: obecnie współrządzący centroprawicowa Unia Zielonych i Związku Rolników (10–14 proc. poparcia), Sojusz Narodowy (8–10 proc.) i nowa partia Serce Łotwy (7–10 proc.).
Pozostałe z 13 startujących w wyborach ugrupowań nie przekraczają 5–proc. progu wyborczego. Jednocześnie ok. 20 proc. badanych nie zdecydowało jeszcze, na kogo zagłosuje, a ok. 11 proc. nie zmierza uczestniczyć w wyborach.
Na Łotwie nasila się niepokój o przyszłość kraju, wywołany agresją Rosji przeciw Ukrainie. Przedstawiciele Kremla ostrzegają bowiem, że zamierzają bronić żyjących na Łotwie etnicznych Rosjan, a w rosyjskiej prasie pojawiają się doniesienia o narastającym problemie mniejszości rosyjskiej na Łotwie.
Łotewscy politycy obawiają się, że staną się celem ataku ze strony Moskwy podczas ich półrocznej prezydencji w Unii Europejskiej, która rozpoczyna się 1 stycznia 2015 r. Już teraz starają się zabezpieczyć kraj przed cyberatakami.
Według ministra obrony narodowej Raimondsa Vejonisa istnieje poważne ryzyko destabilizacji Łotwy przez Rosję. Twierdzi on, że przy granicach kraju widać coraz większą aktywność rosyjskich wojsk, a w regionie działają prowokatorzy, starający się wywołać w społeczeństwie nastrój nostalgii za ZSRR.