Wraca sprawa tragicznie zmarłego Alfiego Evansa. "Powiemy prawdę o śmierci syna"
"W szczegółach opowiemy o tym tygodniu walki, który musieliśmy przejść. O tygodniu, którego nie powinien przechodzić żaden rodzic i którego żaden rodzic nie potrafi sobie wyobrazić" – czytamy e oświadczeniu ojca chłopca.
Po śmierci Alfiego, która poruszyła całym światem, wciąż nie cichną echa. Ojciec tragicznie zmarłego dziecka opublikował oświadczenie, w którym zapowiedział, że wraz z żoną opowiedzą o ostatnich dniach z życia chłopca i koszmarach, z jakimi przyszło im się wówczas mierzyć.
- Chciałbym przypomnieć, że lekarze powiedzieli nam, a usłyszeli to wszyscy zgromadzeniu w sądzie, że nasz syn nie przeżyje dłużej niż 5 minut. Przeżył 5 dni i mocno walczył. Zasługiwał na szacunek, opiekę i gesty przyzwoitości ze strony personelu - pisze Thomas Evans w swoim oświadczeniu opublikowanym profilu społecznościowym "Armia Alfiego".
- Alfie był dla nas całym światem, od dwóch lat mogliśmy go kochać. Mieć go przy sobie – to było błogosławieństwo - czytamy w dalszej części oświadczenia.
Dwulatek został odłączony od aparatury podtrzymującej życie w dziecięcym szpitalu Alder Hey w Liverpoolu. Decyzję podjęto wbrew woli rodziców, na mocy wyroku sądu. Chłopiec chorował na niezdiagnozowaną do końca chorobę neurologiczną, na skutek której doszło do bardzo rozległego uszkodzenia mózgu. Po wyroku sądowym nakazującym odłączenie Alfiego od aparatury rodzice rozpoczęli walkę o prawo malucha do podtrzymywania życia. Ojciec spotkał się m.in. z papieżem, który kilka razy publicznie wsparł rodziców. Po odłączeniu aparatury Alfie żył jeszcze 5 dni.