We Włoszech zanotowano w piątek pierwszą śmiertelną ofiarę koronawirusa - podały lokalne władze. W szpitalu koło Padwy na północy kraju zmarł 78-letni mężczyzna, jeden z dwóch zarażonych w regionie Wenecja Euganejska.
W ciągu doby zanotowano na północy łącznie 17 nowych przypadków groźnego wirusa, w tym 15 w Lombardii. Wszyscy chorzy zarazili się na terytorium Włoch.
Zmarły mężczyzna to Włoch, mieszkaniec miejscowości Vo. Jego stan był krytyczny, przebywał na oddziale intensywnej terapii.
Do szpitala trafił dziesięć dni wcześniej. Nie był w Chinach, gdzie panuje epidemia.
Władze miasteczka, z którego pochodził, podjęły decyzję o zamknięciu szkół i placówek handlowych oraz prowadzą działania, by ustalić, z kim emerytowany murarz miał kontakty w ostatnich dniach.
Przewodniczący władz regionu Luca Zaia powiedział dziennikarzom, że potrzebny jest "kordon sanitarny" w rejonie zarażenia koronawirusem. "To przeklęty wirus" - dodał.
Alert ogłosiły też lokalne władze w Lombardii, w rejonie Codogno koło miasta Lodi, gdzie doszło do serii zachorowań wśród osób, które również nie były w Chinach.
Wystosowano apel do około 50 tysięcy mieszkańców tej okolicy, by nie wychodzili z domów, jeśli nie ma takiej potrzeby, i by unikali kontaktów towarzyskich. Setki ludzi, którzy mieli kontakty z zarażonymi zostanie przebadanych.
Na tamtejszych stacjach kolejowych nie zatrzymują się pociągi.
Włoski minister zdrowia Roberto Speranza oświadczył, że w tej chwili najważniejszym zadaniem jest zatrzymanie rozprzestrzeniania się wirusa.
Premier Giuseppe Conte podkreślił, że w kraju obowiązują "zasady najwyższej prewencji". "Jesteśmy gotowi podjąć następne kroki, jeśli będzie to konieczne" - dodał.