Południowokoreańska prokuratura zatrzymała szefa firmy będącej właścicielem promu Sewol, który zatonął 16 kwietnia. Wskutek katastrofy, spowodowanej najpewniej m.in. zbyt dużym obciążeniem jednostki, zginęło lub zaginęło ponad 300 osób.
Według prokuratury Kim Han Sik wiedział, że załadunek na promie przekracza dopuszczalne normy, lecz nie zrobił nic przed wyjściem jednostki w morze.
Do tej pory aresztowano czterech pracowników firmy Chonghaejin Marine Co. Ltd.
Prokuratura aresztowała również wszystkich 15 członków załogi, którzy przeżyli katastrofę, pod zarzutem zaniedbania obowiązków i niezapewnienia bezpieczeństwa pasażerom.
Prom wypłynął 15 kwietnia z portu Inczhon na zachodzie Korei Południowej z 3 606 tonami towarów i samochodów na pokładzie. To ponad trzy razy więcej niż wynosi zalecana maksymalna masa ładunków.
Według jednego z pracowników Chonghaejin Marine Co. Ltd. w ostatnim czasie z powodu zmniejszenia liczby pasażerów przychody operatora promu coraz bardziej zależały od transportu towarów.
Śledczy zakładają, że prom Sewol wywrócił się do góry dnem podczas nagłego zwrotu o 45 st. w prawo. Przypuszcza się, że pod wpływem nagłego manewru przesunął się ładunek na pokładzie, pozbawiając jednostkę stabilności.
Sewol na początku 2013 r. został przebudowany w celu powiększenia jego pojemności. Statek spełniał standardy bezpieczeństwa, ale istnieje ryzyko, że właściciel statku, który jest podejrzewany o korupcję, po kontrolach bezpieczeństwa wprowadził dodatkowe zmiany.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kapitan zatopionego promu aresztowany. „Zaniedbał obowiązki”