Ponad 100 tys. ludzi protestowało w miniony czwartek na ulicach Brukseli. Pierwsze bilanse mówią o 112 rannych policjantach, 43 aresztowaniach oraz ponad 70 zniszczonych samochodach. Protestujący sprzeciwiali się planom belgijskiego rządu dot. m.in. podwyżki cen, likwidacji ulg na dzieci oraz podniesienia wieku emerytalnego.
Demonstrację zainicjowały trzy związki zawodowe: chadecki CSC, socjalistyczny FGTB i liberalny CGSLB. Manifestacja przerodziła się w serię protestów przeciwko centroprawicowemu gabinetowi premiera Charlesa Michela, który stanął na czele belgijskiego rządu 11 października.
Protesty będą trwać do 15 grudnia, czyli do zapowiedzianego na ten dzień strajku generalnego. Ludzie, którzy wyszli na ulice protestują przeciw planom rządu, które zakładają m.in. podniesienie wieku emerytalnego z 65 do 67 lat, począwszy od 2030 roku.
Osią sporu jest to, że od 2015 r. płace i świadczenia społeczne nie mają być jak co roku indeksowane, co przyczyni się do wzrostu kosztów utrzymania. Wzburzenie protestujących powodują również plany przewidujące niższe dodatki na dziecko, droższą edukację i opiekę nad dziećmi, a także droższy transport publiczny i wyższe ceny energii.
Według organizatorów w czwartkowej demonstracji udział wzięło ponad 120 tys. ludzi, a według źródeł w policji, było ich ponad 100 tys. – podaje belgijski dziennik Le Soir.
Wielu demonstrantów przyjechało z północy i południa kraju. Byli to pracownicy m.in. takich firm jak Delhaize, Picanol, bpost, Techspace Aero, główni dokerzy, (pracownicy portowi), czy też hutnicy. Oprócz nich udział w demonstracji wzięli przedstawiciele innych zawodów, w tym także członkowie partii opozycyjnej – informuje z kolei portal money.pl.
Jak podała agencja AFP, belgijskie koleje, aby zachęcić do udziału w manifestacji, sprzedały więcj niż 80 tys. zniżkowych biletów.
Demonstracja rozpoczęła się przed dworcem kolejowym Gare de Nord, jednym z największym w Brukseli. Potem z północy miasta przez centrum przeszli do dworca południowego Gare de Midi.
Uczestnicy protestu wykrzykiwali hasła w językach francuskim i flamandzkim. Ludzie mieli także transparenty z hasłami: Ciężkie czasy dla pracowników, zła pogoda dla Belgii; Praca do 67 lat - nie ma mowy.
Jak podał dziennik Le Soir, podczas starć protestujących z policją, rany odniosło 112 funkcjonariuszy. Belgijskie media w pierwszych bilansach protestów podawały również informacje o 11 spalonych samochodach, 62 uszkodzonych pojazdach. Policja aresztowała 43 osoby.
Belgijski rząd postanowił zareagować na protesty i zaprosił na rozmowy przedstawicieli związków zawodowych. Zaproszenie zostało przyjęte.