W ciągu ostatnich pięciu lat wydatki NATO na obronność spadły o 20 proc., natomiast wydatki Rosji wzrosły o 50 proc. Musimy wyciągnąć właściwe wnioski – ocenił wicesekretarz generalny NATO Alexander Vershbow.
Vershbow podkreślił, że rozbudowywanie systemu obronnego wymaga środków przekazywanych na ten cel przez państwa członkowskie NATO. – Niektóre kraje to rozumieją i przeznaczają 2 proc. PKB na obronność. Polska jest wśród nich, podobnie jak 3-4 inne państwa. Jednak większość za bardzo ograniczyła wydatki. Nadszedł czas, żeby odwrócić ten trend – powiedział wiceszef Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Przyznał, że powrót do finansowania na poziomie 2 proc. PKB nie nastąpi od razu, w przypadku niektórych państw proces może potrwać pięć, sześć lat. – Jest kilka krajów, które ograniczyły wydatki do ok. 1 proc. Niektóre kraje, jak Litwa czy Łotwa, wydają ok. 1 proc., ale niedawno ogłosiły, że zamierzają stopniowo zwiększać wydatki do 2 proc., do końca tej dekady – przypomniał Vershbow.
Jego zdaniem kwestia wydatków na obronność będzie jednym z głównych tematów szczytu NATO, który ma odbyć się we wrześniu w Walii. – To smutne, że w ciągu ostatnich pięciu lat wydatki NATO na obronność spadły o 20 proc., natomiast wydatki Rosji wzrosły o 50 proc. Musimy z tego wyciągnąć właściwe wnioski – podkreślił.
Nie chciał przesądzać jakie będzie podejście do sprawy większej obecności NATO w pobliżu granic Rosji. Przyznał jednak, że częścią dyskusji jest wzmocnienie pozycji Sojuszu na wschodzie. – Czy to będzie poprzez rozmieszczanie nowych baz, wzmocnienie istniejących baz, rozmieszczenie sprzętu, więcej manewrów i szkoleń, to coś, co musimy przedyskutować – oświadczył.
– Kluczem jest gwarancja, że możemy obronić każe państwo członkowskie NATO, nawet w obliczu nowych zagrożeń, które tworzy Rosja poprzez zmobilizowanie oddziałów na Ukrainie – dodał.
Zapowiedział, że w przyszłym roku odbędą się duże ćwiczenia, prawdopodobnie także w Polsce, które będą miały komponent morski i lotniczy.
Zastępca sekretarza generalnego NATO zaznaczył, że Sojusz ma środki, by wesprzeć takie kraje jak Ukraina, czy Gruzja. Dodał, że wsparcie może być udzielane, tak jak po zakończeniu zimnej wojny. – W ramach Partnerstwa dla Pokoju doradzaliśmy i pomogliśmy przeprowadzić reformy wojskowe, wzmocnić instytucje wojskowe, rozbudować instytucje edukacyjne, byliśmy zaangażowani w szkolenia i ćwiczenia, profesjonalizację sił. Chcemy robić jeszcze więcej takich rzeczy z sąsiadami Rosji, stojącymi przed wyzwaniami. Ukraina jest oczywiście na szczycie listy – mówił Vershbow.
Zastrzegł, że dostarczanie sprzętu czy to bojowego, czy niebojowego, jest decyzją na poziomie państw, ale NATO może pomóc budować instytucje. W przypadku Ukrainy - jak powiedział Vershbow - Sojusz może pomóc w walce z korupcją, która wciąż jest bardzo poważnym problemem w instytucjach bezpieczeństwa tego państwa.
Rosja zapowiedziała na początku czerwca, że dalsze zwiększanie obecności sił NATO u swych granic uzna za "demonstrację wrogich zamiarów". Moskwa od dawna sprzeciwia się rozszerzaniu NATO na wschód, ponieważ uważa to za zagrożenie dla swojego bezpieczeństwa. Twierdzi również, że obrany przez nowe władze Ukrainy proeuropejski kierunek rozwoju zmusza ją do reakcji.
Na wrześniowym szczycie NATO w Walii, omawiane będą m.in. konsekwencje kryzysu na Ukrainie dla Sojuszu, a także jego rola zapewnieniu architektury bezpieczeństwa światowego.
Alexander Vershbow brał udział we Wrocław Global Forum, organizowanym przez Atlantic Council, Miasto Wrocław i Polski Instytut Spraw Międzynarodowych.