Jeśli pozwolimy imperialiście na zmianę granic siłą, to nie będą ostatnie takie zmiany granic - przestrzegł we wtorek szef MSZ Wielkiej Brytanii David Lammy podczas debaty w Radzie Bezpieczeństwa ONZ nt. Ukrainy. Rosyjski ambasador twierdził tymczasem, że Ukraina usiłuje wpędzić Zachód w bezpośredni konflikt z Rosją.
"Jeśli pozwolimy imperialiście na zmiany granic Ukrainy siłą, to nie będą ostatnie granice, które się w ten sposób zmienią. Jeśli pozwolimy imperialiście na odebranie innemu państwu wyboru swojej ścieżki, Ukraina nie będzie ostatnim państwem, które zostanie w ten sposób ujarzmione" - powiedział Lammy, ostrzegając, że taki scenariusz zachęciłby dyktatora Wenezueli Nicolasa Maduro, by zaatakować sąsiednią Gujanę.
Lammy podkreślił, że Wielka Brytania chce pokoju w Ukrainie, lecz musi być to pokój oparty o zasady Karty Narodów Zjednoczonych.
"Rosja pchnie nas w świat przeszłości, świat imperializmu - mówię to jako ten, którego przodków wywieziono w łańcuchach z Afryki i zniewolono. Wiem, co znaczy imperializm - mówił na forum ONZ minister zpraw zagranicznych Zdjenoczonego Królestwa.
Z kolei przedstawiciel Rosji Wasilij Nebenzia przekonywał, że wojska Ukrainy są "na krawędzi kompletnego rozpadu". Twierdził też, że Ukraina "próbuje przekonać Zachód, by podbić stawkę konfliktu z Rosją i wysłać swoich synów na pewną śmierć w Ukrainie, zarazem stając się bezpośrednio stroną konfliktu z mocarstwem jądrowym". Dodał jednak, że USA i inne państwa są tego świadome i chcą się pozbyć "ukraińskiego ciężaru".
Przekonywał też, że Rosja nie ma nic przeciwko Ukraińcom, których uważa za "bratni naród" związany "nierozłącznymi więzami" z Rosją, lecz jest przeciwko "rakowi ukraińskich władz". Zapowiedział też, że Moskwa będzie kontynuowała swoją agresję aż do skutku.
Źródło: Republika/PAP