W poniedziałek doszło do podpaleń dwóch urn wyborczych – jednej w Portland, a drugiej w pobliskim Vancouver w stanie Waszyngton – co spowodowało zniszczenie setek kart do głosowania. Jeden z urzędników nazwał to „bezpośrednim atakiem na demokrację”, zaledwie tydzień przed gorącym Dniem Wyborów.
Poranne podpalenie w urnie wyborczej w Portland zostało szybko ugaszone dzięki systemowi gaśniczemu wewnątrz urny oraz obecności ochroniarza. Policja poinformowała, że uszkodzone zostały jedynie trzy karty do głosowania.
Kilka godzin później odkryto kolejne podpalenie – w urnie wyborczej na przystanku komunikacyjnym w Vancouver, największym mieście w 3. okręgu wyborczym stanu Waszyngton, gdzie trwa zacięty wyścig do Izby Reprezentantów USA między demokratyczną kongresmenką Marie Gluesenkamp Perez a republikańskim kandydatem Joe Kentem.
Urna wyborcza w Vancouver również była wyposażona w system gaśniczy, jednak nie zapobiegł on zniszczeniu setek kart do głosowania. Greg Kimsey, wieloletni audytor w hrabstwie Clark, do którego należy Vancouver, wezwał wyborców, którzy wrzucili swoje karty do tej urny po godzinie 11:00 w sobotę, aby skontaktowali się z jego biurem w celu uzyskania nowej karty.
Kimsey nazwał ten incydent „dramatycznym” i „bezpośrednim atakiem na demokrację”. Zapowiedział także zwiększenie częstotliwości odbioru kart do głosowania oraz zmianę godzin zbierania urn na wieczorne, aby zmniejszyć ryzyko podobnych ataków w nocy, kiedy są bardziej prawdopodobne.
Urny wyborcze od lat są obiektem krytyki ze strony republikanów, a także przedmiotem teorii spiskowych związanych z fałszerstwami wyborczymi, które były promowane przez byłego prezydenta Donalda Trumpa. Jednak według badania agencji Associated Press, nie było żadnych powszechnych problemów z urnami wyborczymi w wyborach 2020 roku.
Na konferencji prasowej w Portland poinformowano, że materiał dowodowy zebrany z miejsc podpaleń wskazuje na związek między tymi dwoma pożarami oraz incydentem z 8 października, kiedy przy innej urnie wyborczej w Vancouver umieszczono urządzenie zapalające, które nie uszkodziło jednak kart do głosowania.
Dochodzenie w sprawie prowadzi również FBI.
Kandydaci w wyścigu w 3. okręgu wyborczym stanu Waszyngton – Marie Gluesenkamp Perez i Joe Kent – jednogłośnie potępili ataki, nazywając je aktem terroru wymierzonym w demokratyczny proces wyborczy.
Źródło: Republika/AP