- Na kilka dni przed wyborami ubiegający się o reelekcję prezydent Donald Trump i jego demokratyczny rywal Joe Biden ubiegali się w czwartek o głosy na Florydzie, stanie który może odegrać kluczową rolę i zadecydować o wyniku wyborów. Główne tematy starcia to gospodarka i pandemia Covid-19.
Obaj kandydaci odbyli w odstępie zaledwie kilku godzin wiece wyborcze ze swoimi zwolennikami w portowym mieście Tampa, na zachodnim wybrzeżu Florydy. Ich wystąpienia, pełne wzajemnych ataków, koncentrowały się wokół stanu gospodarki amerykańskiej i walki z pandemią Covid-19.
Na wiecu Trumpa, który odbył się jako pierwszy, pojawiły się tysiące ludzi, często bez masek i niezachowujących dystansu. Prezydent, podobnie jak czynił to wielokrotnie, pomniejszał znaczenie pandemii. Mówił zgromadzonym, że jeśli zarażą się koronawirusem "to szybko poczują się lepiej", podobnie jak on.
Trump lekceważąco wypowiadał się o swoim rywalu mówiąc:
- Czy możecie sobie wyobrazić przegraną z tym gościem?, czy możecie to sobie wyobrazić?.
Prezydent poświęcił wiele uwagi gospodarce wskazując na imponujący jej wzrost w okresie lipiec – wrzesień. Według wstępnych szacunków wyniósł on 33,1 proc. w ujęciu rocznym, co byłoby rekordowym wynikiem. "To wspaniałe, że ten wielki wzrost PKB nastąpił przed 3 listopada (dniem wyborów)" - napisał Trump na Twitterze.
Ekonomiści wskazują jednak, że wzrost ten nastąpił po dramatycznym spadku z wiosny br. kiedy wybuchła pandemia koronawirusa zamykając dziesiątki tysięcy firm i pozbawiając pracy miliony Amerykanów. Ponadto pojawiły się już pierwsze oznaki słabnięcia tego wzrostu.
Kilka godzin później do Tampy przybył Biden na wiec typu "drive-in", podczas którego uczestnicy pozostawali w swoich samochodach, lub koło nich. Wszyscy, zgodnie z wymogami organizatora, musieli mieć maski, chociaż nie zawsze przestrzegali dystansu społecznego.
Kandydat Demokratów wytykał prezydentowi, że "odrodzenie gospodarcze zwalnia, o ile już nie stanęło a ponadto korzystają z niego najbogatsi, podczas gdy dziesiątki milionów rodzin pracowniczych i małych firm pozostawiono samym sobie".
Biden krytykował Trumpa za jego stosunek do pandemii i zorganizowanie kolejnego wiecu niebezpiecznego dla jego uczestników. Oświadczył, że Trump "ponownie uczestniczył w wydarzeniu "superrozsiewającym wirusa". "Ale on rozsiewa coś więcej niż tylko wirusa, rozsiewa podziały i niezgodę" - dodał.
Kandydat Demokratów atakował też obecnego prezydenta za powtarzane wielokrotnie twierdzenie, iż Stany Zjednoczone mają już za sobą najgorszy okres epidemii, mimo wciąż rosnącej liczbie zachorowań.
- Donald Trump wywiesił białą flagę, opuścił nasze rodziny i poddał się wirusowi. ale Amerykanie nigdy się nie poddają, nigdy nie dadzą za wygraną - powiedział Biden. Krytykował też prezydenta za próby rozmontowania systemu opieki zdrowotnej nazywanego od nazwiska poprzedniego prezydenta Obamacare.
Biden musiał skrócić swój wiec ze względu na gwałtowną ulewę.
Według sondaży Biden utrzymuje znaczącą przewagę nad Trumpem w skali kraju, ale w tzw. "wahających się stanach", do których należy Floryda dysponująca 29 głosami w Kolegium Elektorskim, jego przewaga jest znacznie mniejsza.
49 proc. mieszkańców tego stanu wyraziło - według sondażu Reuters/Ipsos - zamiar głosowania na Bidena a 47 proc. na Trumpa, co oznacza w praktyce równowagę.
Zwycięstwo Trumpa na Florydzie w poprzednich wyborach w 2016 r. praktycznie przesądziło o korzystnym dla niego końcowym wyniku.