Straż waszyngtońskiego Kapitolu poprosiła w czwartek Gwardię Narodową o o przedłużenie ochrony o dwa miesiące, do połowy maja. Wniosek rozpatrywany jest przez Pentagon. Obecnie okolic Kongresu Stanów Zjednoczonych strzeże ponad 5 tys. żołnierzy Gwardii Narodowej.
Od blisko dwóch miesięcy Kongres otoczony jest ogrodzeniem i strzeże go Gwardia Narodowa z długą bronią. Na takie środki ostrożności zdecydowano się po szturmie na Kapitol z 6 stycznia, w trakcie którego śmierć poniosło pięć osób.
Planowo stacjonowanie oddziałów Gwardii Narodowej w okolicy parlamentu USA zakończyć się ma 12 marca. Straż Kapitolu poprosiła jednak, by jednostki te zostały w stolicy o 60 dni dłużej. Wniosek rozpatrywany jest przez Pentagon.
Powodem są kwestie bezpieczeństwa. Straż Kapitolu podawała, że ma informacje o "możliwym spisku", którego celem ma być atak na Kongres w czwartek. Jest to prawdopodobnie związane z teorią spiskową QAnon; część ruchu utrzymuje, że tego dnia były prezydent USA Donald Trump zostanie ponownie zaprzysiężony na urząd.
Obawy przed możliwymi niepokojami skłoniły Demokratów kontrolujących Izbę Reprezentantów do odwołania zaplanowanych wcześniej na czwartek głosowań. Pytana o przedłużenie pobytu Gwardii Narodowej, przewodnicząca izby Nancy Pelosi oznajmiła, że dodatkowa ochrona powinna być zapewniana tak długo, jak służby uznają to za konieczne.
Kapitolu strzeże obecnie ponad 5 tys. gwardzistów, ale jeszcze w styczniu podczas inauguracji prezydenta Joe Bidena na ulicach Waszyngtonu było ich ponad 25 tys. Wobec dalszego utrzymywania sił w stolicy coraz bardziej sceptyczni są Republikanie, którzy kwestionują istnienie informacji wywiadowczych, uzasadniających wzmocnione środki bezpieczeństwa.
Obawy dotyczące oddziałów stacjonujących na waszyngtońskim Wzgórzu Kapitolińskim obejmują również warunki ich pobytu. Parlamentarzyści z obu partii wyrażali zaniepokojenie żywieniem gwardzistów. Ci narzekają, że czasem posiłki są spleśniałe, a w niektórych wykrywano nawet wióry metalu.