Rada UE wznawia prace nad tzw. Chat Control, czyli projektem unijnego nadzoru nad szyfrowaną komunikacją. "Po fiasku w gromadzeniu większości podejmowana jest kolejna próba przeforsowania prawa, które postrzegane jest jako inwigilacja komunikacji elektronicznej w UE", przestrzega portal Tech BiznesInfo. Czy nowe rozwiązanie forsowane przez eurokratów skończy się dla nas wszystkich totalną inwigilacją i cenzurą?
Czym jest forsowany przez struktury unijne Chat Control? "To robocza nazwa regulacji, która ma uniemożliwić wysyłanie multimediów w komunikatorach, jeśli nie zostaną one pozytywnie zweryfikowane jeszcze przed zaszyfrowaniem". Deklarowanym celem zwolenników tego rozwiązania ma być walka z dystrybucją treści prezentujących przemoc i nadużycia seksualne wobec dzieci, ale czy do tego rzeczywiście się to ograniczy? Przeciwnicy tego pomysłu podkreślają, że podkopuje ono mechanizmy kluczowe dla ochrony prywatności w internecie.
Większość istniejących komunikatorów internetowych, w tym WhatsApp, Messenger i Signal, stosuje tzw. szyfrowanie end-to-end - wiadomość, także zawierająca multimedia, jest szyfrowana jeszcze na urządzeniu nadawcy. "Przez infrastrukturę producenta komunikatora przetwarzana jest w postaci zaszyfrowanej i trafia na urządzenie odbiorcy. Ten jest wyłącznym dysponentem klucza, który może odszyfrować wiadomość. Dzięki szyfrowaniu end-to-end wiadomość mogą zatem odczytać tylko jej nadawcy i odbiorcy", wyjaśnia Tech BiznesInfo.
Przy takim rozwiązaniu nie ma możliwości, by dostęp do treści informacji uzyskał ktokolwiek inny, nawet operator serwerów,.
"Pomysł na obejście tego zabezpieczenia, który proponowane jest w ramach Chat Control, to wdrożenie na urządzeniach Europejczyków oprogramowania automatycznie sprawdzające treść, którą ci chcą wysłać za pomocą komunikatora. Sprawdzać jeszcze przed zaszyfrowaniem. Program ma szukać wzorców charakterystycznych dla zwalczanych treści. Jeśli zaś użytkownik nie zgodzi się na stosowanie takiego mechanizmu, w ogóle nie będzie mógł wysyłać multimediów", podaje cytowany przez nas portal.
Eurokraci już dwukrotnie usiłowali przeforsować to rozwiązanie, nie mieli jednak do jego wprowadzenia odpowiedniej większości. Pomysł był forsowany m.in. w czasach belgijskiej prezydencji. "Teraz stery dzierżą Węgrzy i już w lipcu informowaliśmy, że należy się spodziewać, że to, czego nie udało się wprowadzić drzwiami, unijni dygnitarze będą próbowali kolanem wepchnąć przez okno", przestrzega Tech BiznesInfo.
Dr Patrick Breyer, członek Europejskiej Partii Piratów i były eurodeputowany z Niemiec, opublikował w serwisie Mastodon komunikat, w którym zwraca uwagę, że Chat Control znów znalazło się w porządku obrad Rady UE, które, jak podaje, ma odbyć się na początku września.
Źródło: Tech BiznesInfo