USA śledzą ruchy Świętego Mikołaja. Tradycja ma 70 lat
Prezydent Donald Trump poinformował dzieci podczas corocznego połączenia telefonicznego, że USA śledzą ruchy Świętego Mikołaja, by upewnić się, by „zły” Mikołaj nie zinfiltrował kraju. Prezydent wziął udział w tradycji śledzenia mikołajowych sań przez amerykańsko-kanadyjskie dowództwo NORAD.
Trump połączył się w środę telefonicznie z szeregiem dzieci dzwoniących na infolinię NORAD (Dowództwa Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej), dowództwo śledzące podróż Świętego Mikołaja przez przestworza. Telefony w jego posiadłości Mar-a-Lago na Florydzie odbierała też jego żona Melania.
Pytany przez 8-latka z Oklahomy, dlaczego USA śledzą Mikołaja, Trump odparł, że to po to, by upewnić się, że Mikołaj jest dobry i zapewnić, by „zły Mikołaj zinfiltrował” kraju. Prezydent oświadczył jednak, że po sprawdzeniu okazało się, że jest to dobry Mikołaj. Powiedział też, że zarówno on, jak i Mikołaj kocha Oklahomę, bo wyborcy w Oklahomie zagłosowali na niego w wyborach.
Prezydent zapewniał też dzieci, że Mikołaj nie będzie zły na nie - a jedynie zawiedziony, ze względu na swoją tuszę - jeśli nie zostawią dla niego ciasteczek. Kiedy jedna z dziewczynek powiedziała, że chce w prezencie otrzymać czytnik książek, Trump pochwalił ją, że brzmi jak „osoba o wysokim IQ”, dodając, że „na pewno potrzeba więcej ludzi o wysokim IQ”.
Dzwoniących rodziców zapewniał też, że kraj jest w świetnej sytuacji, a jego wyborcze zwycięstwo „uratowało” Amerykę. Po odbyciu sześciu rozmów, Trump ocenił, że mógłby to robić cały czas, lecz musi zająć się Chinami, Rosją i Ukrainą.
Donald Trump połączył się też telefonicznie z żołnierzami służącymi poza granicami kraju. W szczególności pozdrowił tych służących na lotniskowcu USS Gerald Ford, znajdującym się na Morzu Karaibskim i uczestniczącym w morskiej blokadzie Wenezueli.
To ciekawe teraz miejsce by tam być, na Morzu Karaibskim - dodał.
Tradycja śledzenia mikołajowych sań przez NORAD trwa od 1955 r. Opowieść głosi, że zaczęła się od pomyłkowego telefonu dziecka do centrum operacji bojowych. Dziecko miało poprosić o rozmowę z Mikołajem. Dziś w odbieraniu telefonów od dzieci bierze udział ponad tysiąc wolontariuszy. Według telewizji PBS na infolinię zadzwoniło w ubiegłym roku ponad 380 tys. osób.
Źródło: Republika/PAP
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X