Prezydent USA Joe Biden odbył w sobotę rozmowę telefoniczną ze swoim poprzednikiem i rywalem Donaldem Trumpem, poinformował Biały Dom. Tymczasem, jak podaje Bloomberg, Trump został wypisany ze szpitala dokąd trafił po tym, jak kula zamachowca drasnęła jego ucho podczas wiecu wyborczego w Pensylwanii.
Przedstawiciele Białego Domu nie podali szczegółów rozmowy Trumpa i Bidena. Obok kandydata Republikanów, Biden zadzwonił też do gubernatora Pensylwanii Josha Shapiro i burmistrza miasteczka Butler - miejsca sobotniego wiecu - Boba Dandoya. W reakcji na zamach prezydent skrócił też swój planowany weekendowy pobyt w nadmorskim kurorcie Rehoboth Beach i wróci do Waszyngtonu, by otrzymać sprawozdanie służb. Śledztwu w sprawie przewodzić będzie Federalne Biuro Śledcze (FBI).
Bloomberg podał, że Trump został wypisany ze szpitala, gdzie był badany przez lekarzy po tym, jak kula drasnęła jego ucho. Sztab wyborczy już wcześniej oznajmił, że były prezydent nie odniósł poważnych obrażeń.
Republikańska kongresmenka Anna Paulina Luna zapowiedziała w sobotę, że już w niedzielę kongresmeni otrzymają sprawozdanie przedstawicieli Secret Service, a Izba Reprezentantów planuje zorganizować specjalne wysłuchanie w tej sprawie, na które wezwie szefa służby. Część republikańskich polityków winą za zamach obarczyła prezydenta Bidena. Jednym z nich jest typowany na czołowego kandydata Trumpa na wiceprezydenta senator J.D. Vance.
"Dziś to nie był jakiś odizolowany incydent. Centralnym założeniem kampanii Bidena jest to, że prezydent Donald Trump jest autorytarnym faszystą, który musi być powstrzymany za wszelką cenę. Ta retoryka doprowadziła bezpośrednio do próby zabójstwa prezydenta Trumpa", napisał na platformie X. W podobnym tonie wypowiedział się lider republikańskiej większości w Izbie Reprezentantów Steve Scalise, który sam w 2017 r. zostal postrzelony przez zamachowca.
"Demokraci przez lata napędzali niedorzeczną histerię, że reelekcja Donalda Trumpa byłaby końcem demokracji w Ameryce. Ewidentnie widzieliśmy w przeszłości, że skrajnie lewicowi szaleńcy działali pod wpływem brutalnej retoryki", napisał.
Jak dotąd nie podano informacji na temat tożsamości i motywów sprawcy, zabitego tuż po oddaniu strzałów w kierunku prezydenta. Wiadomo jedynie, że strzelał on z dachu budynku zakładów przemysłowych oddalonego o sceny o około 120 m. Przedstawiciele Secret Service przekazali, że obok ciała mężczyzny znaleziono karabin półautomatyczny typu AR-15, częste narzędzie zbrodni sprawców masakr w Stanach Zjednoczonych.