W północnej części Francji doszło w sobotnie późne popołudnie do tragedii. W wyniku strzelaniny śmierć poniosło pięć osób. Okazało się, że była to prawdziwa egzekucja. Młody mężczyzna z zimną krwią zastrzelił przypadkowe osoby, a potem poddał się w ręce policji.
Około godz. 15.00 młody mężczyzna bez żadnego powodu zastrzelił 29-latka w okolicach miejscowości Herzeele. Wypalił do niego z pistoletu automatycznego, zabijając na miejscu. Na wszystko patrzyły małe dzieci ofiary
- pisze fakt.pl.
Później zabójca pojechał samochodem do strefy przemysłowej w Loon-Plage, gdzie zabił dwóch kurdyjskich migrantów. Następnie udał się w inne miejsce skąd zabił jadących samochodem dwóch ochroniarzy z firmy ECS.
Po skończonych krwawych żniwach, zabójca pojechał na posterunek żandarmerii i poddał się, opowiadając o tym, co zrobił. Policja zatrzymała zabójcę i na razie nie komentuje sprawy. Jedynie mer Wormhout, David Calcoen wyznał:
"Nie mogę zrozumieć, jak to się stało"
Źródło: Fakt
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.