Nie wiadomo jeszcze, kto napadł na meczet w Quebecu. Wypowiedzi premiera Kanady zdają się jednak sugerować, że był to akt terroru skierowany przeciwko muzułmanom. Jego sprawcą mogli być więc ludzie, który - obwołają się obrońcami - cywilizacji Zachodu. Kłopot polega na tym, że ich metoda działania wyklucza ich z przestrzeni zachodniej, opartej na chrześcijaństwie kultury - pisze Tomasz Terlikowski.
To nie był, wbrew temu, co opowiadał Francois Hollande, atak na „ducha pokoju i otwartości mieszkańców Quebecu”, ale akt terroru wobec modlących się w meczecie, konkretnych ludzi. Muzułmanów. Ktoś chciał zaatakować właśnie ich i zrobił to. Duch pokoju i otwartości nie ma tu nic do rzeczy, i zamiast rozpaczać nad nim trzeba modlić się za ludzi, którzy zginęli w zamachu i współczuć ich rodzinom. I jasno podkreślić, że sprawcy - niezależnie od tego, co sami o sobie będą mówić, i kim będą - sami siebie wykluczyli ze wspólnoty cywilizacji zachodniej. I to z kilku zasadniczych powodów.
1. Terroryzm nie jest metodą walki akceptowalną przez ludzi cywilizowanych. Atak na osoby niewinne, których jedyną „zbrodnią” jest przynależność do jakiejś grupy, to działanie nie do zaakceptowania z przyczyn moralnych. Odwoływanie się do niego to domena - w naszej przestrzeni geograficznej - skrajnych grup lewackich i nielicznych prawicowych, które zatraciły korzenie.
2. Absolutnie niedopuszczalnym jest atak na miejsce modlitwy (dyskusyjnym pozostaje, czy meczet jest miejscem kultu w takim znaczeniu, jakim jest nim kościół czy cerkiew). To miejsce pozostaje i pozostać powinno miejscem wyłączonym z bieżącej walki politycznej czy cywilizacyjnej. Prawem każdego człowieka jest prawo do modlitwy i oddawania kultu Bogu czy sile wyższej, tak jak on ją rozumie. Miejsce modlitwy nie powinno, nie może przekształcać się w przestrzeń, w której się zabija. Kto tego nie rozumie, także nie bardzo rozumie własną cywilizację.
3. Nie jest przy tym argumentem fakt, że fanatycy islamscy napadli na kościół we Francji i zamordowali tam kapłana, czy przeprowadzali zamachy na niewinne ofiary w innych miejscach. Niemoralne działania jednych nie są usprawiedliwieniem niemoralnych działań innych.
Jednocześnie nie sposób zgodzić się z próbą szantażu moralnego, jakiego już próbują się dopuszczać zwolennicy niekontrolowanej imigracji i budowania społeczeństwa multikulturowego. Wbrew temu, co zdają się oni sugerować, przywiązanie do tradycji i tożsamości narodowej i kulturowej, sprzeciw wobec ślepemu przyjmowaniu imigrantów ze środowisk kompletnie obcych kulturowo, jasne przypomnienie, że mamy prawo decydować o tym, kto i na jakich zasadach osiada w naszych krajach nie ma nic wspólnego z terroryzmem czy zamachami na wolność. Utożsamienie tych dwóch postaw to zaś nie tylko szantaż moralny, ale także próba uniemożliwienia sensownej dyskusji nad rozwiązaniem palących problemów krajów cywilizacji euroatlantyckiej.
Tomasz P. Terlikowski
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Zapewniali, że jak wygra Trump, wyjadą z USA. Czy amerykańscy celebryci spełnią teraz swoje zapowiedzi?