Setki demonstrantów zebrały się przed budynkiem sądu w Bangkoku, domagając się uwolnienia liderów trwających w Tajlandii od miesięcy antyrządowych protestów. Demonstracja odbywała się mimo zakazu i ostrzeżeń, że uczestnicy zostaną aresztowani.
Protestujący skandowali hasła z żądaniem „wypuszczenia przyjaciół” i „zniesienia 112”, czyli zakazu krytyki monarchii. Inni palili fotografie króla. Protesty odbyły się w też w dwóch innych miejscach.
6:30 pm patrol wagon was driving into the obstruction made by guard from WEWO in order not to let the police pass in at Major Ratchayotin #ม็อบ6มีนา
— JISUNG THAILAND♡ (@jisung_th) March 6, 2021
pic.twitter.com/MzLJQsKJre
Demonstracje są odpowiedzią na decyzje sądów, które nie zezwoliły na wyjście z aresztu czwórki liderów studenckiego protestu za kaucją. Podobnie jak dziesiątki innych członków ruchu, są oni oskarżeni o zniewagę monarchii. W Tajlandii za każdą obrazę majestatu grozi do 15 lat więzienia.
Thailand is the land of compromise
— Jcream ???? (@jdmylove) March 6, 2021
Thailand is the land of compromise
Thailand is the land of compromise
Thailand is the land of compromise
Thailand is the land of compromise #ม็อบ6มีนา pic.twitter.com/CS5ULWoGNy
Policja w Bangkoku ostrzegała, że demonstranci będą aresztowani, jednak brak informacji o zatrzymaniach. 28 lutego siły bezpieczeństwa po raz pierwszy użyły gumowych kul do rozpędzenia antyrządowej demonstracji, które w Tajlandii trwają już od ponad roku.
O spokój apelował też premier Prayuth Chan-Ocha, którego ustąpienia domagają się protestujący. – Musimy kochać siebie nawzajem i być razem, (...) musimy szanować prawo – stwierdził były generał rządzący krajem od puczu w 2014 r.