Szwedzkie wojsko poinformowało o odwołaniu operacji w archipelagu sztokholmskim, prowadzonej od tygodnia w związku z pojawieniem się obcej działalności podwodnej. W akcji brało udział około 200 żołnierzy i okręty marynarki wojennej.
– W piątek o godzinie 8 rano zakończono główną część operacji wywiadowczej – podały szwedzkie siły zbrojne w informacji prasowej.
Według wojska oznacza to, że większość jednostek (okrętów, statków i amfibii) powróciła do portu i pozostaje w "normalnej gotowości". Archipelag będzie nadal kontrolowany, ale już na mniejszą skalę.
– Ci, którzy naruszyli naszą integralność terytorialną opuścili wody archipelagu – powiedział w piątek kontradmirał Anders Grenstad, zastępcą dowódcy operacji poszukiwawczej. Grenstad przyznał, że wojsko nie było w stanie potwierdzić narodowości, rodzaju ani formy obcej działalności podwodnej. Według kontradmirała mógł to być mniejszy typ jednostki (miniokręt podwodny), gdyż obecność dużego konwencjonalnego okrętu podwodnego wykluczyły czujniki szwedzkiej marynarki wojennej.
Obecność obcej działalności podwodnej wojsko stwierdziło na podstawie pięciu sygnałów od społeczeństwa oraz własnych obserwacji.
Trwająca tydzień operacja szwedzkiego wojska kosztowała około 20 mln koron (ok. 2,1 mln euro). Według źródeł gazety "Svenska Dagbladet" szwedzkie służby nasłuchu radiowego wychwyciły 16 października sygnał rozmowy w języku rosyjskim na częstotliwości wykorzystywanej przez Rosję w sytuacjach alarmowych. Kolejne zaszyfrowane informacje miały być wymieniane między obiektem w archipelagu sztokholmskim a rosyjską bazą w obwodzie kaliningradzkim.
Dziennik przypuszcza, że poszukiwano niewielkiej jednostki podwodnej (miniokręt podwodny), która może być powiązana ze statkiem-matką NS Concord. Ten rosyjski tankowiec od kilku dni znajduje się na wodach międzynarodowych Bałtyku w pobliżu archipelagu sztokholmskiego.
Szwedzkie siły zbrojne nie potwierdziły doniesień mediów.