Prezes Gazpromu Aleksiej Miller oświadczył, że rosyjski koncern "w tej chwili nie ma tematu do kontynuowania rozmów z Ukrainą". - Najpierw powinna ona uregulować dług - podkreślił.
Szef Gazpromu oznajmił również, że Rosja nie jest zainteresowana udziałem w zarządzaniu, a tym bardziej modernizacji systemu przesyłu gazu Ukrainy. - Ten pociąg już odjechał - zaznaczył.
Miller mówił o tym na konferencji prasowej po dorocznym walnym zgromadzeniu akcjonariuszy Gazpromu, które zebrało się w Moskwie.
Podczas samego posiedzenia zapowiedział, że pierwszy gaz omijającą Ukrainę przez Morze Czarne magistralą South Stream (Gazociąg Południowy) popłynie w grudniu 2015 roku.
- South Stream odpowiada interesom gospodarczym wszystkich krajów uczestniczących w projekcie i zostanie zbudowany. Obecnie wraz z partnerami robimy wszystko, aby zakończyć prace w terminie - wskazał.
Poważne zastrzeżenia do tego projektu zgłasza Komisja Europejska. W grudniu 2013 roku zaleciła ona Bułgarii, Węgrom, Grecji, Słowenii, Chorwacji i Austrii renegocjację porozumień międzyrządowych z Rosją w sprawie South Stream, gdyż w jej ocenie są one sprzeczne z tzw. trzecim pakietem energetycznym UE.
W opinii Komisji Europejskiej umowy te dają nadmierne prawa Gazpromowi, m.in. zarządzanie gazociągiem, wyłączny dostęp do niego czy ustalanie taryf przesyłowych. KE została upoważniona w imieniu tych sześciu krajów do prowadzenia rozmów z rosyjskim rządem w sprawie zmiany umów, ale na szczeblu politycznym negocjacje zostały zamrożone ze względu na działania Rosji na Ukrainie.
Liczący 3600 km South Stream to wspólny projekt Gazpromu i włoskiego ENI, mający zapewnić dostawy rosyjskiego gazu do Europy Środkowej i Południowej. Rura ma prowadzić z Rosji przez Morze Czarne do Bułgarii, a następnie do Serbii, na Węgry, do Słowenii i Austrii. South Stream ma być kolejnym - po Nord Stream - rurociągiem omijającym Ukrainę.
Miller przekazał, że w 2013 roku koncern dostarczył do Europy i Turcji 162,7 mld metrów sześciennych gazu. -To rekord w całej historii rosyjskiego i radzieckiego przemysłu gazowego - zaznaczył.
- Zdołaliśmy zwiększyć wielkość eksportu do Europy mimo notowanego tam spadku zużycia gazu, które w ostatnich trzech latach wyniosło średnio 1,5 proc. rocznie - oświadczył Miller.
16 czerwca rosyjski koncern, po załamaniu się rozmów z ukraińskim Naftohazem i komisarzem Unii Europejskiej ds. energii Guentherem Oettingerem, przerwał dostawy gazu na Ukrainę, uzasadniając to nieuregulowaniem w terminie przez stronę ukraińską długów za odebrany surowiec.
Gazprom podaje, że zadłużenie Ukrainy za dostarczony gaz wynosi 4,458 mld dolarów: 1,451 USD za listopad-grudzień 2013 roku i 3,007 mld USD za kwiecień-maj 2014 roku.
Oettinger i Prodan rozmawiali również o zwrotnym przepływie gazu z krajów unijnych na Ukrainę poprzez tzw. rewersy. "Mamy nadzieję, że już od 1 października, a nawet wcześniej będziemy w stanie otworzyć mały rewers ze Słowacji" - oświadczył Prodan. Zaznaczył jednak, że liczy na większe możliwości dostaw zwrotnych przez Słowację.
28 kwietnia operatorzy ze Słowacji i Ukrainy podpisali memorandum o zwrotnych dostawach gazu na Ukrainę przez niewielki gazociąg Vojany-Użhorod. Ma on umożliwić dostawy do 8 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Ukrainie zależy jednak na większych dostawach gazu ze Słowacji (do 30 mld metrów sześciennych rocznie), a takie są możliwe jednym z czterech głównych gazociągów tranzytowych. Tymczasem bez zgody Rosji i Gazpromu taki "duży rewers" nie jest możliwy, bo byłby on sprzeczny z zobowiązaniami słowackiego operatora gazociągów Eustream.
Miller ostrzegł, że Gazprom może zmniejszyć dostawy surowca tym koncernom z krajów Unii Europejskiej, które będą zajmować się rewersem na Ukrainę.
- Na razie się uważnie przyglądamy, gdyż żaden fizyczny rewers nie jest możliwy. Co będzie dalej? Prawdopodobnie nastąpi moment, w którym będziemy zmniejszać dostawy w kierunku stacji pomiarowych, na których stwierdzimy rewers - ze wszystkimi wynikającymi z tego dla europejskich koncernów konsekwencjami - oznajmił.