Jak czytamy w portalu tysol.pl, w rocznicę „nocy kryształowej”, czyli pogromu Żydów w Niemczech w 1938 roku, niemieckie MSZ ostrzega przed możliwymi atakami na żydowskie instytucje i domy. Problem antysemityzmu w Niemczech razi szczególnie, ale to nie jedyny kraj, gdzie bezpieczeństwo Żydów jest pod znakiem zapytania. Przez świat przetacza się bezprecedensowa fala antysemityzmu. Dużą winę za nią ponosi wojna na Bliskim Wschodzie, w Europie mimowolnie stoi za nią niemiecka polityka ostatniej dekady.
Dzisiaj antysemickie akty pojawiają się nie tylko w świecie arabskim czy na Starym Kontynencie – to zjawisko, które ogarnęło cały glob. Z niszczeniem ścian synagog i budynków z gwiazdą Dawida walczą dzisiaj także policje Argentyny, Kolumbii czy Boliwii. Jednak antyżydowski sentyment wciąż najsilniej widać w Europie. Tyle, że – w przeciwieństwie do lat 30. XX wieku, kiedy rozpętały go Niemcy – stoją za nim przede wszystkim ośrodki islamskie. Ośrodki, których w Europie jest coraz więcej, skądinąd właśnie z winy Niemiec, które w 2015 roku rozpoczęły bezrefleksyjne przyjmowanie do Europy wszystkich imigrantów z islamskich krajów Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Dzisiaj Niemcy chciałyby się pozbyć problemu, ale po wysyceniu możliwości przyjmowania uchodźców Francja i Wielka Brytania, a od niedawna także Włochy, Grecja i Hiszpania, które były ośrodkami przesiadkowymi dla tłumu muzułmańskich migrantów ciągnących do Niemiec, problem w Berlinie znów narasta. Nie pomogło nawet skuteczne przekonanie Brukseli i administracji Unii Europejskiej o konieczności rozlokowania przyjezdnych, którzy trafili do Niemiec. Europa w znakomitej większości nie chce przybyszów u siebie, wiedząc, że wiąże się z nimi więcej problemów niż potencjalnych zysków. Szczególnie że większość z nich stanowią radykalni wojownicy, którzy nie tylko chcą na siłę wprowadzać islam pomiędzy niewiernych, ale przede wszystkim zlikwidować na zawsze państwo Izrael i jego obywateli.
Przeprowadzony miesiąc temu bestialski atak palestyńskiego Hamasu na Izrael stanowił bezprecedensowe w regionie pogwałcenie prawa międzynarodowego i praw człowieka. Odpowiedź Tel Awiwu, który pod pretekstem zniszczenia Hamasu rozpoczął intensywny ostrzał osiedli palestyńskich w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu (gdzie do tej pory zginęło już ponad trzy tysiące palestyńskich dzieci), wywołał żywiołową reakcję większości państw arabskich. Dzisiaj – wszystko jedno, czy związani z Izraelem, czy nie – Żydzi w całej Europie narażeni są na akty przemocy, o których pisano w kronikach z I połowy XX wieku.
I tak na krótko przed rocznicą antyżydowskich pogromów z 9 listopada 1938 roku – określanych jako „noc kryształowa” – federalne ministerstwo spraw wewnętrznych rozpoczęło ostrzeganie przed możliwymi atakami na żydowskie instytucje w Niemczech.
– Musimy dać Żydom absolutną pewność, że rok 2023 nie jest rokiem 1938 – deklarowała w publicznych wystąpieniach szefowa niemieckiego MSW Nancy Faeser.
Niemieckie władze ostrzegły, że przed izraelskimi instytucjami i domami modlitw może także dojść do niezapowiedzianych akcji demonstracyjnych.
Niedługo po ataku terrorystycznym Hamasu na Izrael (przeprowadzonym 7 października) na synagogę w Berlinie zrzucono urządzenia zapalające.
– 85 lat po „nocy kryształowej” synagogi w stolicy Niemiec znów mogą płonąć – grzmiał w mediach przewodniczący niemieckiej gminy żydowskiej Gideon Joffe.
Rząd w Berlinie obiecał natychmiastowe wzmocnienie ochrony wszystkich obiektów i domów wyznawców Mojżesza.
Równie niebezpiecznie zaczęło robić się w innych zachodnioeuropejskich stolicach. Już w pierwszej połowie listopada francuska policja poinformowała o gigantycznym wzroście liczby aktów antysemityzmu odnotowanych nad Sekwaną i Loarą. W skali całego kraju mowa o ponad tysiącu ataków na Żydów.
– Aresztowaliśmy w tych sprawach ponad 90 osób uciekających się do przemocy i publicznie rzucanych obelg – poinformował prefekt paryskiej policji Laurent Nunez. Zauważył również, że mówi się obecnie o antysemityzmie nowego rodzaju – wśród zatrzymanych bowiem nie było żadnego przedstawiciela skrajnej francuskiej prawicy. Tylko w Paryżu do końca października dokonano 257 aktów antysemityzmu, co okazało się rekordem w ostatnich dekadach.
Należy pamiętać, że akty agresji wobec Żydów nie sprowadzają się we Francji wyłącznie do niszczenia domów, synagog czy obelg. Pod koniec października 30-letnia Żydówka z Lyonu została napadnięta i dwukrotnie dźgnięta nożem w swoim domu. Sprawcy na drzwiach jej domu namalowali swastykę.
Niepokojący jest również wzrost antysemickich zachowań za oceanem – przede wszystkim w krajach Ameryki Łacińskiej oraz Kanadzie i w Stanach Zjednoczonych.
Kanadyjska policja bije na alarm, że od początku wojny w Gazie tylko w Toronto odnotowano 15 incydentów tego typu. Nawet jeżeli może się to wydawać niewielką w porównaniu z Europą liczbą, kanadyjska policja podkreśla, że na przykład w 2021 roku zdarzył się tam tylko jeden taki incydent.
Według danych kanadyjskiego urzędu statystycznego w minionych latach przestępstw, których podłożem była nienawiść do grupy religijnej, było najwięcej wobec społeczności żydowskiej. W 2018 roku było ich 372, w 2019 i 2020 roku odnotowano spadek, a w roku 2021 – wzrost do 487 przypadków. W tym samym czasie liczba incydentów antymuzułmańskich spadła ze 166 do 144, antychrześcijańskich natomiast wzrosła z 55 do 155.
Analitycy zgadzają się, że skala przemocy wobec Żydów znacznie zwiększy się do końca tego roku przede wszystkim w krajach zachodnich. Paradoksalnie mierząca się z zarzutami antysemityzmu Europa Środkowa i Wschodnia dzisiaj wydaje się dla wyznawców Mojżesza najbezpieczniejszym miejscem na globie.