Kierowcy londyńskich autobusów, zrzeszeni w największym związku zawodowym Unite, strajkują przeciwko różnicom w wynagrodzeniach. Bez przeszkód funkcjonuje zaledwie około 40 spośród prawie 700 londyńskich linii autobusowych.
Związkowcy z Unite we wszystkich 18 spółkach, zarządzających londyńskimi autobusami, prowadzą w czwartek pierwszy z trzech, zaplanowanych na luty, 24-godzinnych strajków. Powodem protestu są różnice w wynagrodzeniach kierowców zatrudnionych przez poszczególne spółki. To z kolei wynika z kontraktów podpisywanych przez każdą spółkę osobno z władzami miasta.
Według związkowców stawki dla kierowców między poszczególnymi spółkami różnią się nawet o 3 funty za godzinę; wynoszą od 9,3 do 12,3 funta. W sumie obowiązywać ma nawet 80 różnych stawek wynagrodzeń. Związkowcy domagają się ujednolicenia wynagrodzeń dla kierowców niezależnie od zatrudniającej ich spółki.
Strajk kierowców spowodował paraliż komunikacyjny w dużej części miasta, przede wszystkim w centrum Londynu. Według Transport for London (TfL, spółka zarządzająca komunikacją miejską), bez utrudnień działa zaledwie około 40 spośród niemal 700 londyńskich linii autobusowych. Utrudnienia obserwowane były od wczesnych godzin porannych (strajk rozpoczął się o północy), szczególnie odczuwalne w szczycie dojazdów do pracy i szkół. Transport for London już wczoraj apelował o zaplanowanie alternatywnej drogi do pracy lub szkoły, najlepiej pieszo lub rowerem. Zdecydowana większość londyńczyków próbowała jednak dostać się do centrum miasta metrem, które w efekcie przeżywało oblężenie i choć obyło się bez większych utrudnień to doszło do niewielkich opóźnień w kursowaniu pociągów.
To nie koniec potencjalnych problemów dla londyńskiej komunikacji miejskiej. Jeśli obecny protest nie przyniesie skutków, związkowcy z Unite już zapowiedzieli dwa kolejne 24-godzinne strajki. Mają się one odbyć 13 i 16 lutego.