Stosunki Tajwan-Chiny jak Polska-UE?
Trudno się oprzeć wrażeniu, że stosunki pomiędzy Tajwanem, uznawanym przez Pekin za „zbuntowaną prowincję ChRL”, a Chinami pod wieloma względami przypominają relacje pomiędzy Polską a Unią Europejską.
Wiele osób powie, że nasza sytuacja geopolityczna w Europie jest unikatowa. Jednak, choć to porównanie może okazać się zaskakujące, nasza sytuacja: małe, jednak mające dobry powód, by stać na straży swoich wartości, państwo – kontra kontynent, bez stosunków z którym byłoby temu państwu ciężko przetrwać pod względem ekonomicznym, próbujący narzucić swoje drakońskie prawo, bardzo przypomina stosunki chińsko-tajwańskie.
Podziały jak nad Wisłą
Na Tajwanie współczesne społeczeństwo jest równie ostro jak w Polsce podzielone między dwie analogiczne partie.
Kuonmintang (KMT, XX wieczna Partia Chińskich Nacjonalistów Chiang Kai Sheka), słynąca niegdyś z zimnowojennej polityki – obecnie głosi, że czas najgorszego komunizmu dawno się skończył i powinno się zbudować jedno silne Państwo Środka. Stwierdzenie to jest o tyle nietrafione, że właśnie teraz, podczas prezydentury Xi Jinpinga, maoizm odżywa w sposób niespotykany w ostatnich latach. I-store wprowadził ostatnio nawet aplikację do studiowania „Myśli Xi Jinpinga,” bardzo popularną w Chinach, a propagandowe dzieła zebrane obecnego Przewodniczącego „O zarządzaniu Chinami,” to ponoć księga wychwalana przez samego Marka Zuckerberga. W zachodnich Chinach i w Tybecie wciąż trwają czystki etniczne i nasilają się także prześladowania religijne, choć – wbrew zachodniej opinii – ich głównym celem wcale nie są chrześcijanie.
Drugą partią jest DPP (Partia Demokratycznego Rozwoju, założona po śmierci Chiang Chin-Kuo – syna byłego dyktatora, demokratyzatora Tajwanu). Chce ostatecznie zmienić nazwę z Republiki Chińskiej na Republikę Taiwanu bądź Republika Formozy (Meilidao Minguo). To pozwoliłoby wszystkim krajom świata, a nie tylko pacyficznego trzeciego świata, jak Nauru czy Kiribati, uznać Tajwan i położyć kres bezpodstawnym roszczeniom Pekinu.
O tym, jak podzielone jest społeczeństwo tajwańskie, świadczy między innymi fakt, że mieszkańcy Archipelagów Kinmen, Mazu i Penghu (leżących tuż przy chińskim brzegu cieśniny, od czasów starożytnych będących częścią Imperium Qin i zamieszkanych przez etnicznych Han, czyli dominującej grupy etnicznej w Chinach), w 90% głosują na KMT i zawsze na pytanie, czy Tajwańczycy to odrębny naród odpowiadają przecząco.
To jednak wcale nie znaczy, że nie podoba im się demokracja tajpejska, czy że nie uznają Tajwanu za suwerenne państwo. Natomiast na samym Tajwanie opinie są również podzielone, ale wielu – wliczając w to Aborygenów (rdzennych Austronezyjczyków- genetycznie bliższym np. mieszkańcom Filipin, zamieszkujących wyspę na wiele tysięcy lat przed przybyciem osadników Han w XVII w.) uważa się za odrębny naród. To poczucie wzmacnia kulturową odrębność, wynikającą m.in. z faktu, iż Tajwańczycy przez ponad 50 lat do 1945 byli poddanymi cesarza japońskiego.
Ostatni bastion taoizmu
Drugim, jeszcze ważniejszym czynnikiem, jest Rewolucja Kulturalna i reformy religijne, które szczęśliwie ominęły Formozę. Tajwan dziś jest ostatnim bastionem czystego taoizmu. Chrześcijaństwo jest bardzo popularne wśród Aborygenów, ale wśród Tajwańczyków z grupy etnicznej Han odsetek chrześcijan jest jeszcze niższy niż w Chinach, i mówimy tu o chrześcijaństwie, a nie samym tylko katolicyzmie.
Jak już wspomniałem, obecnie rządząca DPP prowadzi niezbyt korzystną dla Pekinu politykę, a ubiegłoroczne wydarzenia w Hongkongu przekonały niemal wszystkich, łącznie z elektoratem KMT, że w najbliższej przyszłości zjednoczenie jako takie nie jest dobrym rozwiązaniem (podobnie jak w Polsce mało kto chce np. „zacieśniania Unii”, ustanowienia Centralnej Europejskiej Armii, czy wejścia do strefy euro).
Popularna tajwańska aktorka Fanny Liu zamieściła pod koniec maja 2020 teledysk, w którym wychwala Tajwan jako „chińską prowincję” i od tego czasu otrzymała ponad 80 tys. dislike’ów i zaledwie 4 tys. polubień. Gra toczy się natomiast o współpracę gospodarczą i politykę zagraniczną oraz militarną.
Drażnienie Pekinu
W styczniu, pomimo burzliwej walki społecznej i medialnej, prezydent Tajwanu Tsai-ing Wen utrzymała się na stanowisku, podobnie jak obecnie Andrzej Duda w Polsce, ale opozycja twierdzi, że to nie koniec. Odkąd w marcu wybuchła globalna pandemia, okręty i samoloty PLA (Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, ChRL) niemal codziennie naruszają wody i przestrzeń terytorialną Tajwanu, testując ich zabezpieczenia. Tajwan przeprowadza w odpowiedzi szereg manewrów, krytykowanych za prowokowanie Pekinu. Tajpej drażni Pekin również kwestiami takimi jak stanowienie bazy dla tybetańskich organizacji praw człowieka i religijnych, czy publicznie głoszenie solidarności z Indiami po majowych chińsko-indyjskich starciach z kilkudziesięcioma ofiarami śmiertelnymi po obu stronach (pierwszymi od 1975).
Tak jak Tajwan, najwyraźniej na złość Pekinowi solidaryzuje się z Indiami, Polska solidaryzuje się z Ukrainą w wojnie przeciw Putinowi, mimo że Unia Europejska uważa to za „dolewanie oliwy do ognia” i woli negocjować z Putinem „w formacie normandzkim”, tak by zapewnić tylko sobie spokój - z pominięciem Ukraińców. Unia Europejska za plecami Polski wspiera Nord Stream 2, podobnie jak Chiny budują lotnisko w Xianmei, leżące zaledwie kilka kilometrów od należących do Tajwanu wysp Kinmen. Oznacza to stałe naruszanie przestrzeni powietrznej bez porozumienia z Tajpej. Oprócz tego lądujące samoloty będą przelatywać nad znajdującym się po tajwańskiej stronie rezerwatem przyrody, co także budzi obiekcje eko-specjalistów.
Sorosowski multikulturalizm a stalinowski zamordyzm
Oczywiście są różnice między sytuacją Polski i Tajwanu. My jednak musimy się w pewnym stopniu słuchać ustawodawców brukselskich, Tajwan – nie. Zagrożenie ze strony Unii reprezentuje sorosowski multikulturalizm, przemieszanie ras aż do ugniecenia z ludzi szarej papki, pełnej wszechobecnego seksu, najlepiej w odmianie LGBT.
Xi Jinping natomiast reprezentuje stalinowski zamordyzm (Mao był uczniem Stalina, chociaż już wtedy stosunki sowiecko-chińskie bywały różne) połączony z zuckerbergowską inwigilacją i wstawianiem mieszanki ateo-maoizmu, wraz z zaaprobowaną przez KPCh wersją chrześcijaństwa w miejsce taoizmu-buddyzmu i tradycyjnych chińskich wartości.
Niepodległość czy zależność
Jednak polscy politycy prawicy mogliby się wiele nauczyć od swoich tajwańskich odpowiedników. I Pekin, i Bruksela (czy raczej Berlin) stosują na przykład ekonomiczny szantaż, próbując wpłynąć na kurs ustawodawczy i dyplomatyczny.
Polska jest państwem teoretycznie niepodległym, a jednak w paszporcie na wierzchu widnieje Unia Europejska, a dopiero na dole Rzeczpospolita Polska. Tak samo jest w hongkońskim paszporcie: na górze Chińska Republika Ludowa, na dole Hongkoński Specjalny Okręg Administracyjny. Tajwańczycy, jako uznawani przez Pekin za swoich obywateli, też mogą o taki paszport wnioskować, jednak tajwańska policja i straż graniczna uznaje to za zdradę i na oficjalnie wydawanych paszportach widnieje po prostu Republika Chińska(ROC).
Oczywiście nazywanie DPP prawicą jest dyskusyjne z europejskiego punktu widzenia. Na Tajwanie, podobnie jak w większości krajów regionu, prawica oznacza głównie antykomunizm, demokrację przy zachowaniu tradycyjnych wartości i mniejszy lub większy sceptycyzm wobec chrześcijaństwa i westernizacji. Mimo że obecna partia w ostatnim czasie zalegalizowała związki homo i zdekryminalizowała cudzołóstwo, za które jeszcze niedawno groził rok pozbawienia wolności bez względu na płeć zdradzającego (konfucjański relikt), DPP twardo opiera się próbom wprowadzenia do szkół edukacji seksualnej, ignoruje też apele UE o zakazanie kary śmierci i prowadzi twardą politykę antynarkotykową (przybywający ze Stanów i z Kanady, gdzie ostatnio nastąpiła radykalna liberalizacja w tej kwestii, są dokładnie sprawdzani i kilku szmuglerów z tych krajów już odsiaduje kary więzienia orzeczone przez tajwański wymiar sprawiedliwości). .
Wiadomość z ostatniej chwili: handlowy urząd reprezentacyjny Tajwanu w Hongkongu został zamknięty przez władze, jako że DPP odmówiła podpisania deklaracji „Yi Zhounguo” (Jeden Kraj, Dwa Systemy).