Brytyjski premier Keir Starmer zwrócił ponad 6 tysięcy funtów za prezenty i usługi otrzymane od czasu objęcia urzędu - poinformowało w środę jego biuro. To efekt fali krytyki, które trwa od czasu, gdy Sky News wyliczyła, że w ciągu ostatnich pięciu lat przyjął prezenty na sumę 107 tys. funtów.
Jak przekazało biuro Starmera, zwrócił on koszt czterech biletów na koncert Taylor Swift o łącznej wartości 2800 funtów, które zostały opłacone przez Universal Music Group i kolejnych dwóch o wartości 598 funtów od angielskiego związku piłki nożnej, czterech biletów na wyścigi konne w Doncaster o wartości 1939 funtów od Arena Racing Corporation, a także koszt wypożyczenia ubrań od projektantki mody Edeline Lee, które jego żona nosiła na London Fashion Week wraz z jej wizytą w salonie fryzjerskim i makijażem, co łącznie kosztowało 839 funtów.
Dwa tygodnie temu stacja Sky News po przeanalizowaniu rejestrów interesów poselskich ujawniła, że od początku poprzedniej kadencji Izby Gmin, czyli od grudnia 2019 roku, Starmer przyjął prezenty o łącznej wartości 107 tys. funtów, z czego 20 tys. od lipca tego roku, już jako premier.
Wprawdzie samo przyjmowanie prezentów przez posłów, jeśli jest właściwie zgłoszone, nie jest niezgodne z prawem, ale w przypadku Starmera uwagę zwróciła skala tego, bo to zdecydowanie więcej niż jakikolwiek inny poseł. Ponadto Starmerowi zarzucano hipokryzję, skoro obiecywał po objęciu władzy oczyścić politykę. Sprawa w dużej mierze przyćmiła zakończoną przed tygodniem doroczną konferencję Partii Pracy, a także spowodowała, że poziom aprobaty dla działań premiera znacząco spadł we wrześniu.
Starmer poinformował, że rząd opracuje zasady przyjmowania prezentów, a dopóki ich nie będzie, uznał, że właściwym jest pokrycie kosztów.
"Przyszliśmy jako rząd zmian. Zamierzamy teraz przedstawić zasady dotyczące darowizn, ponieważ do tej pory politycy w każdym poszczególnym przypadku kierowali się swoją najlepszą indywidualną oceną. Myślę, że potrzebujemy pewnych zasad o ogólnym zastosowaniu. Podjąłem więc decyzję, że dopóki zasady te nie zostaną wprowadzone, powinienem dokonać tych spłat" - wyjaśnił.
Premier Stramer, nie ma w tym kontekście, najlepszej prasy:
Rząd Keira Starmera funkcjonuje zaledwie od 100 dni, a już wiemy, jak definiuje się jego charakter - bandytyzm, kłamstwa i hipokryzja - podsumowuje thenational.scot.
Ale nie tylko media bezkompromisowo komentują postawę premiera Starmera. Rosie Duffield - do niedawna partyjna koleżanka premiera - powiedziała w swoim pierwszym wywiadzie od czasu rezygnacji z członkostwa w Partii Pracy, że zespołowi Keira Starmera zależy „bardziej na chciwości i władzy niż na wprowadzaniu zmian”.
W liście rezygnacyjnym, opublikowanym w Sunday Times , posłanka z Canterbury ostro skrytykowała premiera za przyjęcie prezentów wartych dziesiątki tysięcy funtów, a jednocześnie za likwidację dodatku na opał zimowy i utrzymanie limitu zasiłku na dwójkę dzieci.
W wywiadzie udzielonym w niedzielę Laurze Kuenssberg Duffield powiedziała, że wyborcy i posłowie Partii Pracy są „wykorzystywani” i „traktowani jak coś oczywistego”.
Duffield, która będzie teraz zasiadała w parlamencie jako niezależny poseł, stwierdziła, że opuszczenie partii „wcale nie jest tym, czego chciała”.
Źródło: Republika/BBC/thenational.scot/PAP