Antony Blinken uda się do Afryki, by przekazać tamtejszym państwom, że mają „geostrategiczną rolę” do odegrania. Waszyngton stara się neutralizować wpływy Rosji w regionie.
Blinken pojedzie do Republiki Południowej Afryki, Demokratycznej Republiki Konga i Rwandy. Będzie przekonywał rządy tych krajów, że są „kluczowymi sojusznikami” i mają fundamentalną rolę do odegrania w „najbardziej palących sprawach naszej epoki”.
Jak tłumaczy Departament Stanu USA, chodzi między innymi o „promowanie otwartego i stabilnego systemu międzynarodowego oraz walkę ze skutkami zmian klimatycznych, brakiem bezpieczeństwa żywnościowego i globalnymi pandemiami.
Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow odwiedził niedawno Egipt, Etiopię, Ugandę i Demokratyczną Republikę Konga, gdzie przekonywał, że to Unia Europejska i Zachód ponoszą winę za kryzys żywnościowy. Zabiegi Rosji o wpływy w Afryce niepokoją Zachód. Znaczącego wyboru dokonał prezydent Francji Emmanuel Macron, który udał się do Afryki w pierwszą podróż zagraniczną swej drugiej kadencji. Prezydent odwiedził Kamerun, Benin i Gwineę Bissau.
Ważnym tematem rozmów Macrona w Afryce był rozwój rolnictwa, w związku z kryzysem wywołanym przez inwazję Rosji na Ukrainę. Francja liczy bowiem na to, że wesprze liczne projekty dotyczące rozwoju produkcji rolnej.
Postawa wielu krajów afrykańskich wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę jest niejednoznaczna. Rezolucji ONZ potępiającej Moskwę za inwazję nie poparło 25 krajów afrykańskich, wstrzymując się od głosu.