Sakiewicz skomentował szczyt na Alasce: pistolety wycelowane

Szczyt Donalda Trumpa z Władimirem Putinem na Alasce, choć nie przyniósł deklaracji poza zapowiedzi kolejnego spotkania, pozwolił poznać więcej o impasie w stosunkach amerykańsko-rosyjskich. Jak skomentował to Tomasz Sakiewicz, szef Domu Wolnego Słowa i gość specjalnego wydania Telewizji Republika, "strony przedstawiły swoje stanowiska i stanowiska są bardzo rozbieżne", co oznacza, że konkretnych ustaleń brak.
Spotkanie prezydentów USA i Rosji na Alasce, mimo iż zakończyło się brakiem jednoznacznych deklaracji, dostarczyło wielu materiałów do analizy geopolitycznej. Tomasz Sakiewicz z Telewizji Republika podkreśla, że choć nie podano konkretów, a "stanowiska są bardzo rozbieżne", to rozmowy nie zostały zerwane i będzie próba ich wznowienia. W międzyczasie jednak, jak twierdzi Sakiewicz, "Rosja będzie zmiękczona przez Trumpa".
Amerykański prezydent, choć "pokazał, że chce się dogadać", jednocześnie "pokazał Putinowi siłę".
Sakiewicz ocenił, że z tych rozmów "Putin niewiele zrozumiał i z nich niewiele wynika". Może to mieć "przykry skutek" dla Rosji, gdyż "Trump nie zamierza czekać i nie lubi jak ktoś mówi, że jest bezradny". W konsekwencji "Putin może doświadczyć sankcji w sposób dramatyczny", tym bardziej, że dotychczasowe reakcje USA charakteryzowały się "ogromną powściągliwością".
Amerykanie stoją przed złożonym wyzwaniem, które wykracza poza sam konflikt z Rosją.
Muszą uwzględnić, że dalsze osłabianie Rosji jest wzmacnianiem Chin. Trump musi wziąć pod uwagę więcej wektorów, niż my w Polsce" – podkreśla Sakiewicz, wskazując na odmienną perspektywę Warszawy, dla której "im słabsza Rosja, tym bezpieczniejsza Polska".
Brak konkretnych ustaleń w Waszyngtonie przyjęto z ulgą w Kijowie.
Jeżeli jest tak jak mówię, to w Kijowie odetchną – ocenia Sakiewicz. - Sam fakt, że nic nie ustalono, albo niewiele, powoduje, że Ukraińcy są w grze.
Czas jednak działa na niekorzyść obu stron konfliktu: "czas kończy się obu krajom, bo nie ma zasobów nieskończonych. Ludzie nie chcą ginąć, nawet jeśli chcą tego ich przywódcy." Dodatkowo, "świat zaczął sobie radzić bez rosyjskiej ropy i gazu. Rosja traci ekonomicznie. Nie może prowadzić wojny w nieskończoność. Przypomnijmym, że Rosja w miesiąc straciła w tej wojnie więcej żołnierzy, niż w Afganistanie."
Tomasz Sakiewicz uważa, że "Trump kontroluje sytuację, a Putin będzie próbował pokazać, że wyszedł z izolacji międzynarodowej". Amerykański prezydent pokazał również, że "jak się zdenerwuje, czy pokaże, że się zdenerwuje, to może to zaboleć". Rosja, choć "jest odporna na ból, to nie zawsze i nie do końca".
Obecne rozmowy porównał do sytuacji, w której "ludzie mają wycelowane w siebie pistolety". Stawka jest ogromna:
Jeśli Trump zrobi krok za dużo, to będzie III wojna światowa, jeśli zrobi krok za mało, to ta wojna się nie skończy.
Sakiewicz skrytykował poprzednie administracje, twierdząc, że "jego poprzednicy podpalili ten świat. Nie byli oczywiście agresorami, ale pozostawali obojętni. Trump teraz to wszystko gasi."
Ważnym sygnałem jest to, że "Trump nie chce zawieszenia broni za wszelką cenę". Putin natomiast "przestanie strzelać, jeśli dostanie wszystko co chciał". Tym samym, fakt, że "nie ma zawieszenia broni znaczy, że warunki Putina nie zostały przyjęte".
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X
Polecamy Rozmowa Trump-Putin
Wiadomości
Najnowsze

Po spotkaniu Trump-Putin na Alasce. Doradca rosyjskiego dyktatora zabrał głos

BĘDZIEMY AKTUALIZOWAĆ
Relacja z konferencji na Alasce... Co dalej ze światem?

Matecki pyta: czy Kierwiński kazał zaniechać kontroli na granicach a ścigać nagrywających owe zaniechania?
