Przez sześć lat 35-letnia Dunka systematycznie upuszczała krew swojemu synkowi, by przekonywać lekarzy o jego ciężkiej chorobie. Chłopiec miał w swoim życiu ponad 100 transfuzji. – Fizycznie jest coraz silniejszy, nie cierpi już z powodu ubytku krwi – poinformował o stanie zdrowia chłopca komisarz Jim Hansen gazecie „Ekstrabladet”.
Pod koniec września kobietę zatrzymano w miejscowości Skjern. Duńska policja dopiero teraz o tym poinformowała. Matka samotnie wychowująca syna jest podejrzana o narażanie zdrowia i życia 6-latka. Grozi jej sześć lat więzienia. Jak informuje policja, 35-latka prowokowała u swojego dziecka symptomy chorobowe.
Matka sama upuszczała synkowi duże ilości krwi, co zagrażało jego życiu. Osłabione dziecko trafiało do szpitala, gdzie przez sześć lat swojego życia przeszło w sumie 110 zabiegów transfuzji. Było też poddawane wielu badaniom, które miały wyjaśnić, co powodowało utratę krwi. W końcu lekarze doszli do wniosku, że dziecku nic nie dolega, a powodu jego osłabienia należy szukać w rodzinnym domu.
Zatrzymana kobieta nie potrafi wyjaśnić swojego zachowania. Psychiatra sądowy Mette Brandt-Christensen powiedziała gazecie "Ekstrabladet", że zachowanie matki 6-latka wskazuje na chorobę zwaną Zespołem Münchhausena. Cierpiący na nią ludzie wywołują u siebie objawy chorobowe, by wymusić na personelu medycznym leczenie i hospitalizację. Często też rodzice, cierpiący na ten syndrom, wywołują u swoich dzieci choroby, by zyskać uwagę i współczucie otoczenia.