Prawie 100 poważnie niedożywionych dzieci znajdowało się w jednym z białoruskich sierocińców w Mińsku. Sprawa wypłynęła na jaw po tym, jak do ośrodka zaproszono dziennikarzy, którzy mieli relacjonować mecz charytatywny. Zebrane pieniądze miały zostać przeznaczone na pokrycie kosztów specjalistycznego odżywiania dla podopiecznych.
Zdjęcia wykonane przez dziennikarzy zostały opublikowane w Internecie i do żywego oburzyły społeczeństwo. Sprawą szybko zainteresowało się państwo i służby, które badają przyczyny zaistniałej sytuacji.
Podopieczni sierocińca to dzieci i młodzież w różnym wieku, które cierpią na poważne choroby niepełnosprawności umysłowej połączone z ciężkimi upośledzeniami, takimi jak porażenie mózgowe, które uniemożliwia komunikację werbalną i ogranicza zdolności ruchowe chorego. Dzieci jak na swój wzrost i wiek miały niewyobrażalnie niską wagę. Osiemnastoletni Artem ważył 18,5 kg, dwudziestotrzyletnia Ilona 15 kg, trzynastoletni Wadim tylko 13,8 kg, z kolei jeszcze jedna z przebywających dwudziestolatek ważyła zaledwie 11,5 kg! Ciałka tych dzieci to po prostu obleczone skórą kości. Trudno w to uwierzyć, ale zdjęcia zamieszczone na białoruskim portalu mówią same za siebie.
Powody, dla których dzieci były głodzone, nie są jasne. Według przedstawicieli niektórych białoruskich sierocińców przyczyną tak zaawansowanego niedożywienia, nie był brak karmienia, ale deficyt pieniędzy. Te chore dzieci potrzebują bowiem specjalnego żywienia dojelitowego i mają problem z utrzymaniem właściwej wagi, gdyż przez cały czas leżą w łóżkach, przez co zanikają im mięśnie.
Jednakże faktem jest, że inne sierocińce, które zadbały o dostarczenie specjalistycznego pokarmu dojelitowego, zauważyły poprawę w wyglądzie swoich dzieci. Możliwe więc, że sierociniec w Mińsku dopuścił się zaniedbań i nie postarał się o należytą opiekę dla sierot uważając, że tak ciężko chore dzieci nie mają żadnej przyszłości.