W Rumunii od kilku dni trwały protesty przeciwko zmianom w prawie, które liberalizowały karanie przestępstw korupcyjnych. Pod naciskiem narodu rząd ugiął się i wycofał się z projektu.
Rozporządzenie wprowadzało zasadę, że przestępstwo popełniane przez urzędnika ścigane miało być w trybie postępowania karnego dopiero, gdy przyniosło skarbowi państwa straty w wysokości 200 tys. lejów (około 190 tys. złotych).
Ustawa miała pomóc rządzącym postkomunistom z Partii Socjaldemokratycznej, której lider – Liviu Dragnei – odpowiada przed sądem za wynagradzanie z funduszy publicznych dwóch osób pracujących w latach 2006-2013 dla kierownictwa partii, na czym skarb państwa stracił 108 tys. lejów. W podobne afery zamieszanych jest wielu polityków rządzącej partii.
Wycofanie się z tego projektu może okazać się krokiem spóźnionym – demonstracje przyjęły charakter rządowy, największa ma mieć miejsce dzisiaj w Bukareszcie.