Jak wynika z oficjalnej informacji szwedzkiego wojska, Rosjanie w ostatnich miesiącach zachowują się "niespotykanie prowokacyjnie". Nad wodami Bałtyku dochodzi do agresywnych manewrów, które toczą się w bardzo bliskiej odległości od szwedzkich samolotów zwiadowczych.
Sprawą zajęła się szwedzka gazeta SvD Nyheter, jej doniesienia o prowokacyjnych manewrach Rosjan oficjalnie potwierdziło wojsko.
Szwedzka strona utrzymuje, że podczas misji samolotów zwiadu elektronicznego dochodzi do zbyt bliskich spotkań z rosyjskimi myśliwcami Su-27.
Śledzenie wszystkich sygnałów elektronicznych wysyłanych przez rosyjskie wojsko w Obwodzie Kaliningradzkim należy do rutynowych czynności szwedzkich zwiadowców. Jednak najwyraźniej nie podoba to się Rosjanom, którzy utrudniają Szwedom prowadzenie tych czynności i stają się coraz bardziej prowokacyjni.
Jak twierdzi szwedzkie wojsko, piloci rosyjskich myśliwców w ciągu ostatniego pół roku stali się "niespotykanie prowokacyjni" i podlatują coraz bliżej.
- Nie widzieliśmy takiego zachowania w ostatnich latach, teraz latają zdecydowanie ostrzej - mówi, cytowany na portalu tvn.24, Anders Grenstad, zastępca dyrektora ds. operacyjnych w szwedzkim wojsku.
Szwedzi, jako dowód prowokacyjnych działań Rosji, opublikowali zdjęcie rosyjskiego Su-27, który wyraźnie jest maksymalnie kilkanaście metrów od końcówki skrzydła szwedzkiego samolotu. Znamienne jest to, że rosyjski pilot pokazuje spód samolotu z podwieszonymi sześcioma rakietami. To zwyczaj jeszcze z czasów zimnej wojny, kiedy radzieccy lotnicy przekazywali w ten sposób zwiadowcom NATO sygnał ostrzegający, że mają do czynienia z poważnym przeciwnikiem.
Jak twierdzi Grenstad, myśliwiec powinien jednak w takiej sytuacji trzymać się w odległości co najmniej 50 metrów.
- W takim wypadku coś może pójść nie tak, jeśli pilot ma niewystarczające umiejętności do wykonywania manewrów, które mu nakazano wykonać - stwierdził Szwed w wywiadzie dla szwedzkiego radia publicznego.