- Wynik Jednej Rosji według niepełnych informacji wyniósł 44,5% co jak na partię władzy jest wynikiem słabym. Efektem jest rosnąca apatia społeczna, wynikająca z pogarszających się warunków socjalno-bytowych w Rosji – mówił o wczorajszych wyborach do rosyjskiej Dumy Państwowej w studiu Telewizji Republika dr Wiktor Ross, dyplomata i politolog.
Partię władzy osłabia apatia społeczna
- Wynik Jednej Rosji według niepełnych informacji wyniósł 44,5% co jak na partię władzy jest wynikiem słabym. Efektem jest rosnąca apatia społeczna, wynikająca z pogarszających się warunków socjalno-bytowych w Rosji. Przyczyną jest spadek cen ropy, a także sankcje nałożone na Federację Rosyjską. Zamrażane są obecnie fundusze socjalne, nie ma podwyżek rent i emerytur, co skutkuje tym, że liczne i wrażliwe na wahania gospodarki grupy społeczne obserwują pogorszenie swojej sytuacji. Dwa fundusze rezerwowe Rosji liczone są łącznie na 100 mld dolarów, mimo że jeszcze niedawno mówiło się o sumie sześciokrotnie wyższej – tłumaczy dr Ross.
- Kondycja państwa jest ciężka, ograniczone są nawet wydatki na propagandę. W Rosji taka sytuacja ma miejsce chyba po raz pierwszy. Putinowi zależy, żeby jego wynik w przyszłorocznych wyborach prezydenckich był jak najwyższy, jednak coraz trudniej może być z „kiełbasą wyborczą” przygotowaną dla społeczeństwa. Być może rolę „kiełbasy”, która pokaże w Putinie znów wielkiego wodza Rosji i przywróci mu zaufanie obywateli, odegra wywołanie jeszcze jednej wojny, zmobilizowanie społeczeństwa wokół celu zewnętrznego, jednak ta perspektywa wydaje się być niemożliwa, ponieważ do prowadzenia wojny również potrzebne są pieniądze – dodał ekspert.
"Władza popadła w cyrk"
Dyplomata przedstawił również działania Putina, których celem jest tłumienie wewnętrznych niepokojów w państwie. - Putin zabezpiecza się w razie społecznych zaburzeń, tworząc 400-tysięczną gwardię narodową, złożoną z doskonale wyszkolonych żołnierzy zdolnych opanować protesty społeczne. Władimir Sołowiow, który znany jest z prowadzenia w Rosji codziennego talk-show, prowadząc wczoraj wieczór wyborczy ironizował sobie z uczestników z poszczególnych partii, znęcał się niemal nad nimi. Pokazuje to, że władza popadła w cyrk, zdając sobie sprawę, że społeczeństwo nie wierzy w to, co mówi władza, ale musi zostać odegrany pewien spektakl – skomentował Wiktor Ross.
- Wynik frekwencyjny poniżej 40% jest jak na Rosję bardzo słaby. Gdy na Kaukazie frekwencja sięga 80% to znaczy, że wybory są tam ewidentnie fałszowane, zaś frekwencja na poziomie 20% w Moskwie pokazuje, że ludność politycznie świadoma nie widzi potrzeby brania udziału w tych quasi-wyborach. Obszar niby-polityki w Dumie jest stabilny, co potwierdziły te wybory. W parlamencie znalazła się opozycja wewnątrzsystemowa, a pozostałe partie opozycyjne nie uzyskały wyniku przekraczającego 1,7%. Oznacza to, że nie mają szans ani na mandaty, ani na dofinansowanie – powiedział politolog.
Czytaj także:
Rosja: Na Wschodzie bez zmian. Jedna Rosja triumfuje w wyborach do Dumy