Podczas ćwiczeń na granicy przy obwodzie kaliningradzkim rosyjskie myśliwce wypuściły chaffy, czyli tzw. zakłócacze sygnałów radarowych, opadły one również na terytorium Polski. Eksperci uważają, że jest to niebezpieczne dla naszego zdrowia.
O zdarzeniu które miało miejsce 15 września poinformowano na blogu meteomodel.pl. Zakłócenia na mapach rozpoczęły się około godziny 14:30 na wysokości granicy polsko-litewskiej. Koniec przypadł na godzinę 23, w okolicach Krynicy Morskiej. Na skanach map można było zaobserwować "plamę", która przesuwała się w stronę lądu na teren Polski.
Po analizie okazało się, że zakłócenia wynikają z użycia w pobliżu granicy polsko-rosyjskiej wojskowych zagłuszaczy, czyli metalizowanych dipoli. Prawdopodobnie osiadły one w okolicach Krynicy Morskiej i na terenach leśnych Mierzei Wiślanej.
Portal defence24.pl pisze, że w tym samym czasie w okolicach obwodu kaliningradzkiego odbywały się rosyjskie ćwiczenia okrętowe. Cała akcja została przeprowadzona w warunkach bojowych, o czym Rosjanie nie poinformowali. Prawdopodobnie rosyjskie wojsko sprawdzało "wyszkolenie operatorów w wykrywaniu obiektów działających w środowisku chaffów, przy okazji wywołując anomalie na polskim radarze meteorologicznym". Kmdr. por. rez. Maksymilian Dury z portalu defence24.pl uważa, że chmura dipoli, która dotarła na polskie terytorium, może być szkodliwa dla zdrowia. O ich wpływie wiele dyskutowano w USA.