Rosyjska agencja TASS podała w poniedziałek, że polskie MSZ zdementowało twierdzenia prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki o domniemanej rozmowie telefonicznej pomiędzy rozmówcami z Warszawy i Berlina na temat opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Agencja poinformowała, że skierowała zapytanie do MSZ w Warszawie w tej sprawie. Zacytowała także w języku rosyjskim otrzymaną odpowiedź.
"Zaprzeczamy informacjom z Białorusi o rzekomej rozmowie telefonicznej na linii Warszawa-Berlin, w której władze obu krajów jakoby przyznały, że Aleksiej Nawalny nie został otruty. Przyjmujemy oświadczenie kanclerz (Niemiec) Angeli Merkel i rządu Niemiec o tym, że Aleksiej Nawalny został otruty bojowym środkiem trującym z grupy tzw. Nowiczoków" - głosi oświadczenie przekazane przez TASS. Rosyjska agencja dodała, że zdaniem polskiego MSZ "winni próby zabójstwa Aleksieja Nawalnego powinni być pociągnięci do odpowiedzialności".
W Moskwie rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział w poniedziałek, że oceną domniemanej rozmowy Warszawy i Berlina zajmą się służby specjalne.
Na codziennym briefingu dla prasy rzecznik nie odpowiedział na pytanie, czy Kreml skłonny jest wierzyć, że rozmowa ta jest autentyczna.
"Jest to praca służb specjalnych. Chodzi o specjalny materiał i oceniać go powinny i mogą tylko służby specjalne" - powiedział.
Zapewnił, że Kreml "miał możliwość zapoznania się z nagraniem rozmowy" z mediów. Dodał następnie: "nie nam sądzić o przydatności i wartości tego nagrania. Jest to raczej praca służb specjalnych, którą też one wykonują".