Rosja skrytykowała Unię Europejską za rozszerzenie sankcji w związku z kryzysem na Ukrainie i wezwała do respektowania wyników separatystycznych referendów w obwodach we wschodniej części kraju - głosi oświadczenie rosyjskiego MSZ.
Nie chcąc zaakceptować rzeczywistości, która nastała na Ukrainie w rezultacie wydarzeń będących wynikiem antykonstytucyjnego przewrotu na Kijowie, i kontynuując błędną antyrosyjską politykę sankcji, Unia Europejska podważa zaufanie do samej siebie jako partnera i stawia pod znakiem zapytania swoje aspiracje, aby odgrywać obiektywną rolę w uregulowaniu wewnątrzukraińskiego konfliktu - napisano na stronie resortu.
Jak głosi komunikat, "Bruksela powinna przestać widzieć w znacznej części ukraińskiego narodu, nieuznającej władz w Kijowie, "prorosyjskich separatystów" i zrozumieć, że bez uznania wewnętrznej natury głębokiego ukraińskiego kryzysu nie uda się go uregulować".
Według rosyjskiego MSZ Unia Europejska "powinna z respektem odnieść się do rezultatów referendów w obwodach donieckim i ługańskim i przyczynić się do tego, by wola narodu była realizowana w dialogu między przedstawicielami Kijowa i południowo-wschodniej Ukrainy".
UE rozszerzyła w poniedziałek listę osób i firm objętych sankcjami wizowymi i finansowymi w związku z kryzysem na Ukrainie. Zasygnalizowała też dalsze sankcje wobec Rosji, jeśli zakłócone zostaną wybory prezydenckie na Ukrainie.
Na spotkaniu w Brukseli ministrowie spraw zagranicznych postanowili dodać do czarnej listy 13 osób - ukraińskich separatystów oraz Rosjan - jak również zamrozić aktywa dwóch firm z Krymu, które zostały skonfiskowane po marcowej aneksji półwyspu przez Rosję. Tym samym unijne sankcje wizowe i finansowe, związane z kryzysem ukraińskim, dotyczą już 63 osób i podmiotów gospodarczych.