Rosja, Chiny i Państwo Islamskie chcą na Twittera. Co na to Elon Musk?
27 października Elon Musk stał się nowym właścicielem Twittera. Od tamtej pory, platforma przechodzi szereg gruntownych zmian. Taki stan rzeczy postawili wykorzystać przedstawicieli władz i mediów z Rosji i Chin, a nawet osób powiązanych z organizacją terrorystyczną Państwo Islamskie (IS). Domagają się oni od nowego włodarza Twittera cofnięcia obowiązujących wobec nich ograniczeń w korzystaniu z tej sieci społecznościowej.
Naciski na miliardera wywierają urzędnicy wysokiego szczebla, tacy jak m.in. rzeczniczka rosyjskiego resortu dyplomacji Maria Zacharowa, oraz prominentni dziennikarze, m.in. szefowa kremlowskiej telewizji RT Margarita Simonian i dyrektor europejskiej redakcji dziennika "China Daily" Chen Weihua. Wspierane przez państwo konta z Rosji i Chin przywołują argumenty o obronie wolności słowa, nawołując do przywrócenia im możliwości publikowania i usunięcia etykiet identyfikujących te media jako powiązane z Pekinem lub Moskwą, czytamy na łamach Politico.
Portal przekazał też doniesienia, że od końca października, czyli okresu, gdy Musk sfinalizował transakcję zakupu Twittera, znacząco wzrosła liczba twitterowych kont powiązanych z IS.
Zobacz też: Multimiliarder i filantrop. Elon Musk przejął Twittera. Znamy jego plany [wideo]
Polityka firmy wobec nienawistnych treści i tzw. trolli internetowych nie zmieniła się od czasu przejęcia sieci społecznościowej przez Muska - poinformował przedstawiciel Twittera ds. bezpieczeństwa Yoel Roth, cytowany przez Politico. Kierownictwo medium potwierdziło tym samym, że restrykcje nałożone w latach 2015-22 na IS, Chiny i Rosję pozostają w mocy i w najbliższym czasie nie jest planowane ich zniesienie.
W kwietniu miliarder złożył ofertę zakupu Twittera opiewającą na 44 mld dolarów. Zaznaczył przy tym, że jednym z jego priorytetów będzie zmniejszenie liczby fałszywych kont na serwisie. W maju wycofał się jednak ze swoich zamierzeń, argumentując, że Twitter nie chce udzielić mu informacji na temat profili użytkowników tego medium.
W lipcu Musk powiadomił, że wycofuje się z zakupu z powodu "fałszywych i wprowadzających w błąd" informacji o firmie. Wkrótce potem Twitter podał Muska do sądu, a cena akcji serwisu znacznie spadła.
Na początku października miliarder zmienił zdanie po raz kolejny i oświadczył, że jest gotów kupić Twittera za pierwotnie uzgodnioną z serwisem cenę 44 mld dolarów. Kilka dni później po zakupie, agencja Reutera powiadomiła, że Musk planuje zwolnić około połowy dotychczasowego personelu Twittera, czyli blisko 3,7 tys. pracowników.