Rok od zniknięcia Boeinga 777. "Gdyby samolot został porwany, gdyby nastąpił wybuch, to zostałyby ślady"
- Wciąż nie wiemy, czemu po kilku godzinach lotu pilot postanowił zawrócić samolot i skierować się w nieznane - mówił na antenie Telewizji Republika ekspert lotniczy Bartosz Głowacki.
Głowacki tłumaczył, że obecnie udało się zmniejszyć obszar poszukiwań do 60 tysięcy kilometrów. - Ale nie terenów ziemi, natomiast mówimy o obszarze morskim - stwierdził. Jak dodał, wciąż nie wiadomo z jakich powodów samolot zawrócił. - Na pozór wydaje się, że wszystko jest w porządku (...) nie stwierdzono nadużycia alkoholu, narkotyków wśród załogi - mówił.
Zgodził się z nim Bogdan Święczkowski, były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, który podkreślił, że w rok od tragedii można raczej wykluczyć teorię o porwaniu samolotu w celu dokonania zamachu terrorystycznego.- Gdyby samolot został porwany, gdyby nastąpił wybuch to zostałyby ślady - potwierdził Głowacki.
Święczkowski wskazał też kilka faktów, które mogą sugerować inne powody zaginięcia samolotu. - Po pierwsze, że wyłączone zostały urządzenia nadawczo-odbiorcze (...) druga rzecz, do dzisiaj nie odebrano sygnałów z czarnych skrzynek. Po trzecie mija rok czasu i nie odnaleziono żadnych fragmentów tego samolotu - wskazywał Święczkowski. Jako możliwe powody zniknięcia Boeinga 777 podał on nieudane porwanie samolotu przez państwo rozbójnicze albo skończenie się paliwa. Jak tłumaczył, w drugim przypadku kiedy w samolocie skończyło się paliwo, po wodowaniu na wodach oceanu, maszyna zatonęła.
Boeing 777 linii Malaysia Airlines, na pokładzie którego było 239 osób, w tym 153 obywateli Chin, zaginął 8 marca 2014 roku, podczas lotu ze stolicy Malezji, Kuala Lumpur, do Pekinu. Zniknął z ekranów radarów niedługo po starcie. Dane satelitarne wskazują, że samolot zmienił kurs i leciał na południe. Eksperci przypuszczają, że maszyna spadła do Oceanu Indyjskiego, prawdopodobnie na zachód od Australii, gdy skończyło się paliwo. Dotychczasowe poszukiwania, prowadzone na obszarze 60 tys. km kwadratowych, nie dały jednak żadnego rezultatu.
Pod koniec stycznia rząd Malezji formalnie uznał zniknięcie maszyny za wypadek, otwierając drogę do wypłacenia rodzinom ofiar odszkodowań.