Ministerstwo spraw wewnętrznych Ukrainy poinformowało w niedzielę o zakończeniu prac ratowników na miejscu piątkowej katastrofy An-26 w obwodzie charkowskim, w wyniku której zginęło 26 osób, a jedna została ranna. Trwa śledztwo.
"26 września jednostki państwowej służby ds. sytuacji nadzwyczajnych poszukiwały ciał zabitych, rozcinały elementy kadłuba, świadczyły pomoc psychologiczną bliskim zabitych" - czytamy na stronie resortu. W akcji poszukiwawczo-ratunkowej brało udział 70 osób z państwowej służby ds. sytuacji nadzwyczajnych.
Samolotem leciało 20 słuchaczy Charkowskiego Narodowego Uniwersytetu Sił Powietrznych Ukrainy i siedmiu oficerów. Na miejscu tragedii znaleziono łącznie 25 ciał, jedna osoba zmarła w szpitalu, a jedna jest ranna i jest hospitalizowana. Był to lot szkoleniowy.
Państwowe Biuro Śledcze Ukrainy poinformowało, że badane są cztery wersje katastrofy: niesprawność techniczna, nieodpowiednie wykonanie obowiązków przez załogę, nieodpowiednie wykonanie obowiązków przez kontrolerów, nieodpowiednia obsługa techniczna samolotu i przygotowanie do rejsu.
Ukraiński minister obrony Andrij Taran przypuszcza, iż samolot zahaczył skrzydłem o ziemię. Z kolei Służba Bezpieczeństwa Ukrainy podała, że podczas lotu załoga poinformowała o awarii lewego silnika, poprosiła o zgodę na lądowanie, a po pięciu minutach doszło do katastrofy.